Dodatkowa szkolna godzina: nauczyciel w pustej sali
Miejsce zajęć: sala choreograficzna Pałacu Młodzieży w Tarnowie. Czas: każdy czwartek, godz. 11.10-12.10. Temat: nauka języka angielskiego w formie kursu tańca towarzyskiego i dyskotekowego. Na tę dziewiętnastą godzinę prowadzoną przez anglistę i trenera tańca Marcina Zaróda przychodzi co tydzień około 40 uczniów tarnowskiego V Liceum. Dyrektorzy krakowskich szkół o takiej frekwencji na zajęciach dodatkowych mogą tylko pomarzyć.
- Ale nauczyciele nie mają obowiązku być dodatkowo tancerzami, piosenkarzami czy jeździć na rolkach - broni się Beata Tomaszewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 82 w Krakowie.
Za to od tego roku szkolnego mają obowiązek (nakazał minister edukacji) pracować z uczniami o jedną godzinę dłużej w tygodniu. Nie mogą poświęcić jej na normalne lekcje, a na zajęcia dodatkowe. Mogą więc prowadzić kursy wyrównawcze dla najsłabszych, kółka dla najzdolniejszych lub - jak w tarnowskiej piątce - zaproponować uczniom coś, czego szkoła do tej pory im nie proponowała. Za dodatkową dziewiętnastą godzinę pracy nie dostają ekstra pieniędzy, dlatego potocznie nazywają ją "darmochą".
Dyrektor: nieufni rodzice
Sprawdziliśmy - w ramach "darmochy" wielu nauczycieli prowadzi zajęcia, na które uczniowie nie chcą przychodzić. - Moi siedzą w pustych salach - nie kryje Teodozja Maliszewska kierująca podstawówką nr 68 w Krakowie. Według niej powodem jest powszechne wśród rodziców przekonanie, że szkoła robi wszystko byle jak, więc wolą posyłać dzieci na zajęcia dodatkowe gdzie indziej. - Mam świetne anglistki, które w ramach dziewiętnastej godziny chcą uczyć za darmo, a rodzice i tak wybierają płatne kursy w szkołach językowych - narzeka dyrektorka.
Słaba frekwencja na zajęciach dodatkowych to problem dla nauczycieli. Resort edukacji nie określił co prawda liczby uczniów, których powinni "skusić" swoją ofertą, ale wymaga, by szkoła prowadziła osobny dziennik, w który wpisywane są tematy zajęć oraz obecność. A który nauczyciel chce co tydzień wpisywać, że na jego "darmochę" przyszło zaledwie kilka osób? Wszyscy robią, co mogą, by zapewnić sobie na zajęciach słuchaczy. W krakowskiej podstawówce nr 78 pedagodzy chodzą i proszą uczniów, by przyszli do nich na dziewiętnastą godzinę. W SP nr 82 za obecność na "darmosze" uczeń może zarobić dobrą ocenę z przedmiotu, który wykłada nauczyciel.
Czy to w porządku?
- Jeśli na dodatkowych zajęciach nauczy się czegoś, co potem będzie mógł zaprezentować na normalnej lekcji, to czemu nie dać mu za to piątki? - uważa Tomaszewska.
Minister: mało kreatywni nauczyciele
O komentarz fiaska dziewiętnastej godziny w wielu krakowskich szkołach poprosiliśmy resort edukacji. - Wszystko zależy od inwencji nauczycieli. Jeśli wymyślą coś naprawdę ciekawego, do dodatkowych zajęć nie trzeba będzie nikogo zmuszać - uważa Bożena Skomorowska z biura prasowego MEN.
- Ciekawe dla uczniów jest jujitsu. Nie mamy prawa wymagać od swoich nauczycieli takich umiejętności! - podkreśla jeden dyrektorów.
Iwona Janek, dyrektorka Gimnazjum nr 7 w Krakowie, mówi o przemęczeniu uczniów nauką. - Zwykłe lekcje, odrabianie zadań... Te wszystkie obowiązki powodują, że gdy mają trochę wolnego czasu, ani myślą poświęcić go na dodatkowe zajęcia w szkole. To jest główna przyczyna niskiej frekwencji na dziewiętnastej godzinie - uważa.
W czwartek dyrektor krakowskiego wydziału edukacji Jan Żądło na zjeździe dyrektorów szkół w Dobczycach apelował, by "jak najbardziej konstruktywnie wykorzystali czas na zajęcia dodatkowe proponowane w ramach dziewiętnastej godziny". Bo pierwsze sygnały o tym, że z "darmochą" są kłopoty, już do niego dotarły.
Tymczasem temu, jak zajęcia są realizowane, za pół roku będzie przyglądać się MEN. A za rok do dodatkowej dziewiętnastej godziny w podstawówkach i gimnazjach ma dojść kolejna. Kto na to przyjdzie? - Jeśli zajęcia będą prowadzone tak jak do tej pory, to ja na pewno nie - przyznaje Agnieszka z Gimnazjum nr 46 w Krakowie. Po szkole biegnie na płatne: angielski i naukę tańca. - Jasne, że wolałabym mieć takie zajęcia za darmo w szkole, ale u nas nauczyciele ten temat kompletnie odpuścili - komentuje.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
|