Szkoła nie jest bezpieczna
Rz: W gimnazjach dochodzi do scen jak z życia przestępczego: 15-latki wymuszają pieniądze od młodszych uczniów. Czym to grozi?
Prof. Brunon Hołyst: Zachowania agresywne dziecka są zawsze bardzo niebezpieczne i należy szybko na nie reagować.
Jeżeli od razu nie następuje odpowiednia reakcja, dziecko przyzwyczaja się do określonego sposobu funkcjonowania. I później, w dorosłym życiu, go powiela. Jeśli w gimnazjum wymusza pieniądze od młodszych kolegów czy zabiera im jakieś rzeczy, to gdy dorośnie, też może sięgać po taki łatwy sposób zdobywania środków.
Nauczyciele, dyrekcje szkół niechętnie reagują w mniej jaskrawych przypadkach przemocy.
Nauczyciele lekceważą przypadki przemocy, nie nawiązują kontaktów z domem i z policją, bo wychodzą z założenia, że im mniej się mówi o patologii w danej szkole, tym jest lepiej dla jej pozycji. Ale to błąd. Jeśli nie reagują, potem dochodzi do działań tak drastycznych, jak pobicie nauczyciela. Z drugiej strony brakuje solidarnej współpracy między pokrzywdzonymi a innymi uczniami, którzy mogliby im pomóc. Na przykład zgłosić przemoc dorosłym. Szkoła nie jest bezpieczna.
W gimnazjach wymuszenia czy bójki zdarzają się częściej niż w szkołach średnich. Dlaczego?
Nastolatki sprawdzają, co im wolno. To takie naciąganie liny moralnej: czy ta lina jeszcze wytrzyma, czy już nie.
Z drugiej strony takie są wzorce rodzinne, w stosunkach międzyludzkich dominuje przemoc. Poza tym biedniejsze dzieci chcą w ten sposób łatwo zdobyć środki.
Rzeczpospolita
|