Albo wywiadówka, albo praca
"Tomek posłał swojego trzylatka od września do przedszkola. Po kilku dniach usłyszał, że pierwsze zebranie dla rodziców wyznaczono na godz. 16 we wtorek. - Pracuję w Warszawie, a mieszkanie i przedszkole syna mam w Piasecznie. By w ogóle pójść na spotkanie z przedszkolanką, musiałem wziąć dzień wolnego - skarży się rodzic. - Opiekunki, która na co dzień odbiera syna, na zebranie przecież nie wyślę.
Karolina, której syn poszedł właśnie do gimnazjum w Warszawie, przekonała się, że wszystko zależy od szkoły, a nie rodziców - W podstawówce Jaśka ogłoszono: 16.30 dla młodszych klas, 17.15 dla starszych. Nie było dyskusji. - opowiada. - Ja sobie radziłam, bo prowadzę własną firmę i nie muszę się tłumaczyć przed szefem, ale wielu rodziców się nie wyrabiało. Teraz w gimnazjum spotykamy się na szczęście o 18.30 - dodaje.
Jak w szkołach i przedszkolach ustalane są godziny wywiadówek?
Wszystko zależy od zwyczajów. Np. w warszawskim liceum im. Józefa Piłsudskiego zebrania z rodzicami już od kilku lat organizowane są we wtorki o godz. 17. - To już pewna tradycja, którą rodzice zaakceptowali. Nikt nie skarżył się, że dzień i godzina są niewłaściwe - zapewnia Bogumiła Nalepska, dyrektor szkoły. Problemów z frekwencją nie odnotowuje też Teresa Żukowska, wicedyrektor Gimnazjum nr 4 w Krakowie, gdzie rodzice młodszych roczników spotykają się o godz. 16.30, starszych o 17. - Gdybyśmy dostali sygnały, że to za wcześnie, dostosowalibyśmy się do potrzeb rodziców - mówi. Szkoła Podstawowa nr 92 w Warszawie z kolei może się pochwalić 98 proc. frekwencją na zebraniach. Tu jednak nie tylko ustala się z rodzicami termin spotkań, ale dodatkowo oboje rodzice są zapraszani na indywidualne rozmowy przy herbacie o swoim dziecku z wychowawcą. Nie wszędzie jest jednak tak dobrze.
- Lekcje kończą się o 15. Czy nauczyciele mają siedzieć w szkole do 18-19 i czekać na rodzica? - słyszymy z kolei w jednej z stołecznych podstawówek, gdzie o tym, kiedy odbędzie się zebranie, decyduje wyłącznie dyrekcja szkoły. Zebrania w tej szkole organizowane są już o godz. 16.30.
Skutki takiego podejścia do spotkań z rodzicami pokazuje raport "Diagnoza szkolna 2009" realizowanego w ramach kampanii "Szkoła bez przemocy". W 2009 roku w wywiadówkach wzięło udział tylko 54 proc. rodziców (w 2006 roku: 58 proc.). Jeszcze gorzej wypadły odpowiedzi na pytanie o kontakty ze szkołą poza zebraniami. Tylko 19 proc. rodziców utrzymuje częsty lub bardzo częsty kontakt z nauczycielami.
- Wiadomo, że zmiana godziny na późniejszą nie zmieni podejścia rodzica do szkolnych zebrań. Tu trzeba pracy, żeby rodzic nie czuł się jak petent. Jeśli jednak czas spotkania omówi się i wspólnie ustali, rodzic będzie czuł, że się na coś umówił nie wypada nie przyjść - tłumaczy Elżbieta Piotrowska-Gromniak, prezes Stowarzyszenia "Rodzice w Edukacji".
- W głowie mi się nie mieści, żeby organizować spotkanie z rodzicami, nie ustalając z nimi dogodnego terminu. Przecież dla nich jesteśmy - mówi Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Zaznacza jednak, że to rodzic musi sygnalizować, kiedy w szkole coś jest nie tak z zebraniami. - Szkoły, szczególnie we wrześniu, mają mnóstwo pracy. Jeśli nie zgłosi się problemu, może on umknąć zabieganej kadrze - tłumaczy. Obiecuje, że poruszy też temat zebrań na forum internetowym OSKKO, gdzie spotykają się i rozmawiają ze sobą dyrektorzy szkół z całej Polski.
Źródło: Dziennik metro.
|