ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 5

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,083
bullet.png Najnowszy użytkownik: monklo

Ostatnie komentarze
bullet.png Edukacja zdrowotna j...
bullet.png Kto będzie miał kw...
bullet.png [url]https://glos.pl...
bullet.png Dostałam podwyżkę...
bullet.png Podziwiam wychowawcz...
bullet.png Nie dość, że tak ...
bullet.png Z tego co piszesz wy...
bullet.png pracuje jako pedagog...
bullet.png Ciekawe co z godzin...
bullet.png świetne artykuły b...
 
Nie czytają
 


Nie czytają

Polskę dzieli przepaść od europejskich liderów w czytelnictwie: Francji, gdzie czyta 70 proc., i Czech - gdzie odsetek czytających wynosi blisko 80 proc. Daleko nam nawet do naszej średniej z lat 90., kiedy czytała ponad połowa Polaków. Dzisiaj proporcje są dokładnie odwrotnie: 56 proc. nie czyta. A zaledwie 12 proc. Polaków czyta więcej niż sześć książek rocznie (Francuzów - 35 proc.). Jedyne pocieszenie, że odsetek czytających sporadycznie (do sześciu książek rocznie) wynosi 32 proc. i to jest o 7 proc. więcej niż w 2008 r.

Niski poziom czytelnictwa tłumaczono często pojawieniem się internetu i nowych technologii, które odwracają uwagę od tradycyjnej książki. Najnowsze badanie, niestety, temu przeczy. Respondentów zapytano po raz pierwszy, czy w ostatnim miesiącu przeczytali tekst dłuższy niż trzystronicowy: chodziło nie tylko o tradycyjne papierowe wydawnictwa, ale także artykuły internetowe i komputerowe ekrany. Wynik: ponad połowa nie zdołała dotrzeć do trzeciej strony. Obnaża to mit o modernizacyjnej sile internetu: jedna trzecia jego użytkowników czyta jedynie krótkie komunikaty.
Czy społeczeństwo wiedzy, które budujemy w Polsce, to kolos na glinianych nogach? Wzrost liczby studentów i szkół wyższych nie przekłada się na jakość wykształcenia. Potwierdza to badanie Biblioteki Narodowej: aż 20 procent osób z wyższym wykształceniem nie czyta praktycznie nic. Niczego dłuższego niż trzy strony nie przeczytała jedna trzecia pytanych o to uczniów i studentów, prawie 40 proc. specjalistów i menedżerów oraz połowa urzędników.
- Okazuje się, że w Polsce można studiować, nie czytając żadnych książek, można być lekarzem i nie czytać literatury specjalistycznej, być prawnikiem i nie czytać dzienników ustaw czy wykładni przepisów - komentowała Izabela Koryś, socjolog z Pracowni Badań Czytelnictwa.
Od lat wyraźnie widać, że czytelnictwo dzieli: rozkład czytających i nie czytających pokrywa się z mapą społecznego wykluczenia. Nie czytają mieszkańcy wsi i małych miast, rolnicy, osoby bezrobotne i uważające się za ubogie, renciści i osoby po sześćdziesiątce. Czytają: mieszkańcy miast liczących powyżej pół miliona, przedsiębiorcy i ludzie dobrze sytuowani. Izabela Koryś: - Nie chcemy sugerować, że czytanie to cudowny sposób na zmianę statusu społecznego, ale bez kompetencji, które wiążą się z czytaniem, szanse osób nieczytających na rynku pracy są zdecydowanie mniejsze niż tych, którzy czytają. Powinniśmy zadbać o dzieci wykluczonych z czytania. Jeśli nie wyposażymy ich w kompetencje do czytania i rozumienia tekstów, prawdopodobnie podzielą los swoich rodziców i lepszy świat będą oglądać wyłącznie w telewizji.
Badanie przeprowadzono techniką bezpośredniego wywiadu kwestionariuszowego na reprezentatywnej próbie 2008 osób.

Biblioteki zagrożone?

Zdaniem dyrektora Makowskiego sytuację mogą uratować m.in. biblioteki szkolne i publiczne, których sieć oplata Polskę gminną. Dla jednej trzeciej Polaków to właśnie biblioteki są głównym źródłem kontaktu z książką. I jest to najwyższy odsetek od lat.
Przyszłość bibliotek rysuje się jednak niepewnie. W Sejmie jest już nowelizacja ustawy o działalności kulturalnej, która zdaniem bibliotekarzy może zagrozić bibliotekom i zniweczyć programy wspierania czytelnictwa, takie jak Biblioteka+, Narodowy Program Czytelnictwa czy Program Rozwoju Bibliotek. Chodzi o możliwość łączenia bibliotek z innymi instytucjami kultury, takimi jak muzea czy domy kultury, a także o obowiązkowe kontrakty dla dyrektorów placówek. Jedno i drugie zdaniem bibliotekarzy może zostać wykorzystane do wymuszenia gorszych warunków funkcjonowania bibliotek, zwłaszcza w małych miejscowościach. Elżbieta Stefańczyk, przewodnicząca Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich: - W ciągu roku od uchwalenia ustawy wszyscy dyrektorzy zatrudnieni na umowach na czas nieokreślony zostaną odwołani i będą musieli renegocjować warunki funkcjonowania placówek, budżet, warunki lokalowe. W tych negocjacjach będą mieli słabszą kartę przetargową. Jeśli nie przyjmą nowych warunków, mogą nie dostać nowego kontraktu.
- Zmiany w przepisach mogą zdestabilizować sytuację bibliotek, które przecież hamują dalszy spadek czytelnictwa - potwierdza dyrektor BN Tomasz Makowski. Bibliotekarze postulują możliwość zatrudniania dyrektorów bibliotek na czas nieokreślony. Liczą na to, że Ministerstwo Kultury wprowadzi autopoprawkę do nowelizacji ustawy o działalności kulturalnej. Ale możliwości nacisku tego środowiska na rząd są ograniczone. - Nie będziemy przecież palić opon pod Radą Ministrów. Możemy tylko mieć nadzieję, że ministerstwo siądzie z nami do rozmów i wycofa się z tego niedobrego rozwiązania - mówi Stefańczyk.
Na razie w styczniu uruchomiony został program Kultura+, który ma wspierać czytelnictwo. Zakłada m.in., że państwo w latach 2011-15 wyłoży m.in. 375 mln zł na realizację Biblioteki+. Rząd daje na to 150 mln, a samorządy dołożą 225 mln zł. Celem jest stworzenie tzw. orlików kultury - sieci nowoczesnych bibliotek publicznych na wzór skandynawski. Poza remontami i rozbudową, podłączeniem internetu i szkoleniem bibliotekarzy ma on objąć powstanie ogólnopolskiego systemu umożliwiającego m.in. zarządzanie zbiorami oraz dostęp przez internet dla czytelników. Za 375 mln zł może powstać blisko 600 takich nowoczesnych centrów dostępu do wiedzy i kultury. Nad realizacją programu czuwa Instytut Książki.

Źródło: Gazeta Wyborcza



Podziel się z innymi: Facebook Google Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
#1 | Kazimierz dnia 17. lutego 2011
Przypomniała mi się historia, którą usłyszałem od koleżanki.
Robiła ankietę wśród nauczycieli, między innymi było pytanie dotyczące czytania książek. Oto jedna z odpowiedzi:
"Nie czytam, bo się dokształcam".GrinGrin
#2 | reszta dnia 17. lutego 2011
Grin
#3 | is dnia 18. lutego 2011
A co sądzicie o bibliotekarce, która otwarcie przyznaje,że nie czyta?
#4 | Tomek dnia 18. lutego 2011
Jest pewna ilość/procent osób, które bardzo nadganiają średnią, tzn. czytają dużo i b.dużo. Ja sam na książki wydaje w ciągu roku zdecydowanie więcej niż statystyczne 14zł.
#5 | is dnia 18. lutego 2011
Ja co prawda wydaje mało ale systematycznie korzystam z dwóch bibliotek i tam daję dobrowolne datki na zakup nowości. Przyznaję jednak,że gdy moje dzieci były małe, to czytanie ograniczyłam do literatury fachowej i książek dla dzieci.
#6 | Kazimierz dnia 19. lutego 2011
Miałem to szczęście , że odziedziczyłem potężny księgozbiór. Chcąc nie chcąc musiałem czytaćGrin
Czytałem jak leci, raczej "półkami" niż świadomie wybierając. Przede wszystkim była to klasyka: np. półka Balzaca, półka Żeromskiego, półka Stendhala, półka Reymonta ( to nie tylko "Chłopi" i "Ziemia obiecana"Grin ), półka Dickensa itd., itd.
Zmieniło się to chyba w początkach liceum, gdy stałem się bardziej świadomym czytelnikiem.
Kiedy opowiadałem synom, że w piątek wieczorem szedłem pod antykwariat na ulicę Szpitalną - wtedy zmieniali wystawę - żeby od 5.00 w poniedziałek czekać w kolejce (długiej) na "upolowanie" jakiejś wystawionej nowości ( oj, nie było o nie łatwo, nie było), to pukają się w czoło. Może mają rację?
Pamiętam snobizm na czytanie, a przynajmniej na "obnoszenie się" z niektórymi książkami. Nieodłączny "Ulisses" Joyce'a pod pachą (mało kto przeczytał, co drugi nosił płacąc kupę forsy u bukinisty pod "Halą Targową" ), czy literatura iberoamerykańska. Czasem z tego snobizmu wyrastała prawdziwa fascynacja literaturą.
Nie zapomnę też jak w kilka osób postawiliśmy sobie za punkt honoru przeczytanie wszystkich (listę przepisaliśmy z encyklopediiGrin ) najbardziej znanych dzieł literatury światowej. Lista zaczynała się (pamiętam do dziś) "Rozbitkiem" Amenn-aa chyba z XV w. pne. Ileśmy się tego naszukali. Dopiero znaleźliśmy w jakimś czasopiśmie specjalistycznym. Po drodze były jeszcze takie super tytuły jak np. "Anna Proletariuszka" czy "Babunia" Nemcowej. GrinGrin . Wszystkie książki z listy mam do dziś (zawsze lubiłem czytać, to co moje, a nie pożyczone). Zdobycie wielu z nich, to były tygodnie, a czasem i miesiące "polowań" ( oj młodzi tego nie pamiętają - teraz się wchodzi do księgarni i kupuje, choć ceny nie te co dawniej).
Potem oczywiście było przepytywanie.Snobizm? - jasne, ale przecież nieszkodliwy.
Żeby nie było nieporozumień, w żadnym razie czytanie nie przeszkadzało nam w nieustającym balangowaniu.GrinGrin
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

20. kwietnia 2024 13:25
nie pytamy Smile

19. kwietnia 2024 12:12
Tak wpisali sobie do Stand. Ochr. Małol. Sprawdzić w rejestrze seksualnych może dyr. od ręki, gorzej jak wpisali o niekaralności. Wyłączyć z tego pracow. instyt. publicznych.

18. kwietnia 2024 06:53
Czy to nie absurd, że szkoły żądają od strażników miejskich, policjantów, pracowników poradni zaświadczenia, że nie są w rejestrze pedofilów, gdy przychodzą na zajęcia do szkół?

14. kwietnia 2024 11:11
Tak, u mnie też kroją etaty specjalistów.

11. kwietnia 2024 08:58
w Olsztynie bardzo

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png mam te kwalifikacje?
bullet.png warsztaty dla grona
bullet.png prawnik - prawo ośw...
bullet.png poszukuję pracy - s...
bullet.png specjaliści od 1 wr...
Najciekawsze tematy
bullet.png mam te kwalifikacje? [458]
bullet.png warsztaty dla grona [47]
bullet.png poszukuję pracy ... [16]
bullet.png prawnik - prawo o... [1]