Biedne dzieci zostają biednymi dorosłymi
W skrajnej biedzie, poniżej minimum egzystencji funkcjonuje 6 proc. Polaków, czyli 2,2 mln ludzi. W tym 600 tys. dzieci - ostrzega w "Gazecie Wyborczej" prof. Jolanta Grotowska-Leder, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego.
Jej zdaniem, bieda wśród dzieci jest w Polsce powszechna. - Pod tym względem na tle UE wypadamy źle. Mimo, że udział biednych dzieci wśród polskich dzieci spadł z 29 proc. w 2004 r. do 22 proc. w 2008 r., to nadal jest jednym z najwyższych w Unii. Wskaźnik zagrożenia ubóstwem wśród rodzin z przynajmniej trójką dzieci na utrzymaniu wynosi w Unii 26 proc., a w Polsce - aż 34 proc. - przypomina prof. Grotowska-Leder.
Z badań wynika też, że "biedne dzieci na ogół zostają biednymi dorosłymi". - Dzieciństwo w enklawie biedy to wielowymiarowa deprywacja (niezaspokajanie) potrzeb: brak zabawek, przyborów szkolnych, gorsze zdrowie i brak właściwej opieki ze strony dorosłych. Często też brak miłości. To zagrożenie dla rozwoju dziecka - mówi socjolog z UŁ. - Część polityków myśli, że rodzina jest podstawową strukturą, która zabezpiecza dziecku niezbędne środki. Oczywiście często tak jest, ale w rodzinach biednych nie zawsze, szczególnie w tych źle funkcjonujących. Stąd spory, czy dofinansowywać rozwój dzieci nie tylko przez rodzinę, ale przez inne instytucje - dodaje.
Dane GUS pokazują, że społeczeństwo nasze się rozwarstwia. Wystarczy porównać przeciętne dochody i wydatki 20 proc. Polaków najbiedniejszych i 20 proc. najbogatszych. W przypadku dochodów różnica między nimi wynosi 1:6, a wydatków 1:4 i rośnie.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|