Zastępstwa za "friko"
10 mln zł - wydzielenie takiej kwoty na doraźne zastępstwa w toruńskich szkołach proponuje klub radnych Czas Mieszkańców. Z wnioskiem wystąpiła radna CzM Magdalena Olsz-ta-Bloch: - Kiedy kilka lat temu moja córka chodziła do szkoły, nie przypominam sobie, aby z powodu choroby nauczyciela nie było lekcji. Teraz taka sytuacja miała miejsce w szkole mojego 7-letniego syna. Od dyrektora szkoły usłyszałam, że to normalne w naszym mieście.
W toruńskiej oświacie nie ma wydzielonej odrębnej puli na zastępstwa doraźne. Są uruchamiane, kiedy nauczyciel jest na zwolnieniu ponad miesiąc i płatności za zastępstwa przejmuje ZUS, a szkoła np. zatrudnia inną osobę na zastępstwo. Jak sobie radzą szkoły z krótszymi zwolnieniami? Używają różnych "sztuczek": jeśli klasa zaczyna bądź też kończy lekcje z nauczycielem, który jest nieobecny, uczniowie są zwalniani, trafiają pod opiekę do świetlicy, czytelni lub biblioteki, są też dzieleni na mniejsze grupy i przydzielani do innych klas.
Lidia Stupak-Komorowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 3: - U nas nie funkcjonują płatne zastępstwa doraźne. Gdyby działały, nauczyciele byliby szczęśliwi. Teraz zastępują swoich kolegów i koleżanki społecznie, na zasadzie koleżeństwa. Wychodzą z założenia, że ktoś jest chory i go zastąpię, to za jakiś czas będzie mógł mi pomóc w podobny sposób.
Aneta Tadajewska, wicedy-rektorka Szkoły Podstawowej nr 13: - Zdarzają się płatne zastępstwa przy dłuższych nieobecnościach. Gdy są krótsze, dzieci trafiają pod opiekę świetlicy. Wchodzi też pani pedagog w ramach swoich godzin. [...]
Janusz Pleskot, szef miejskiego wydziału edukacji przyznaje, że w budżecie miasta nie ma wyodrębnionej puli na zastępstwa: - Są zapisane w kwocie na wynagrodzenia. Jeśli sytuacja jest gardłowa, to dyrektorzy z tego korzystają. Nie chodzi tutaj o chytrość samorządu. Warto rozmawiać, jak to zmienić. Ale na tę chwilę nie mamy prostej recepty, jak to wprowadzić, żeby zrobić więcej dobrego niż złego. Każde rozwiązanie będzie się wiązać z perturbacjami. O zastępstwie doraźnym, które by coś polepszyło w procesie edukacyjnym, moglibyśmy mówić w momencie, kiedy np. jak nie ma polonisty, to za niego wchodzi polonista i realizuje nadal język polski. Ale to może się wiązać z problemami. W szkołach nie byłoby stałego planu lekcji lub byłby on zmieniany co dwa dni.
*podkreślenia i wytłuszczenia moje
Źródło: torun.naszemiasto.pl
|