Sześciolatki nie chcą do pierwszej klasy
"Według naszych obliczeń, jeszcze niepełnych, bo wciąż z kuratoriów oświaty napływają nowe dane, w całej Polsce do pierwszej klasy szkoły podstawowej pójdzie około pięciu procent wszystkich sześciolatków" - powiedziała minister edukacji narodowej Katarzyna Hall i dodała, że "pięć procent to jest i tak optymistyczna wersja".
Hall podkreśliła, że pierwsze "twarde" dane będą znane dopiero w połowie września, gdy do MEN spłyną informacje z Systemu Informacji Oświatowej. "W Polsce mamy około 350 tys. sześciolatków, z tego tylko niecałe 60 proc. było objętych wychowaniem przedszkolnym, a więc to są tylko ci, którzy mogą pójść do szkoły, o ile rodzice uznają, że wychowanie przedszkolne dało dobre efekty" - mówiła.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty, w latach szkolnych 2009/2010 - 2011/2012 na wniosek rodziców do szkoły może pójść każde dziecko, które w danym roku kalendarzowym kończy sześć lat. Wcześniej jednak, w roku szkolnym poprzedzającym rozpoczęcie nauki, dziecko musi być objęte wychowaniem przedszkolnym.
Według minister edukacji, najwięcej sześciolatków rozpocznie naukę w Warszawie i w Gdyni. Jej zdaniem, w tych miastach samorządy najbardziej zaangażowały się w dialog z rodzicami informując ich o nowych możliwościach. "To, w jakim procencie rodzice posyłają sześcioletnie dzieci do szkół, świadczy o tym, na ile zaangażowali się samorządowcy i dyrektorzy szkół. Chodzi przede wszystkim o informacje dotyczące stanu szkół; czy są przygotowane do przyjęcia młodszych uczniów" - powiedziała Hall.
"Uruchomiliśmy specjalny program +Radosna szkoła+, którego zadaniem jest pomoc w wyposażeniu szkół, a także tworzeniu placów zabaw, tak aby dostosować je do potrzeb najmłodszych dzieci" - zaznaczyła minister. Z programu korzystają m.in. szkoły na Mazowszu i w Małopolsce, gdzie złożono ponad 900 wniosków na łączną kwotę ok. 14 mln zł.
W Warszawie, zgodnie z deklaracjami rodziców złożonymi do 20 sierpnia, do pierwszej klasy szkoły podstawowej pójdzie 1180 sześciolatków. Dla porównania, do przedszkoli będzie uczęszczało 3,5 tys. sześciolatków, a do oddziałów przedszkolnych w szkołach - 7,9 tys.
Jak poinformowała dyrektor Biura Edukacji m.st. Warszawy Jolanta Lipszyc, warszawskie sześciolatki będą uczyć się w 156 szkołach podstawowych (na 172). "Wszystkie szkoły, co do jednej, są przygotowane do przyjęcia sześcioletnich dzieci" - powiedziała. Jej zdaniem, szkoły spełniają wyznaczone przez MEN standardy. "Mają bezpieczne sale wyposażone w mebelki, krzesełka i stoliki, czyli nie - jak się tego obawiają rodzice - w ustawione rzędami ławki" - tłumaczyła Lipszyc. "Są tam także, tak jak w przedszkolu, zabawki, dywan oraz dostosowane do wieku dziecka pomoce dydaktyczne" - dodała.
Lipszyc zapewniła, że każda szkoła, w której będą przebywać najmłodsze dzieci, jest przygotowana do dziesięciogodzinnej opieki nad nimi. "Będzie pięć godzin zajęć edukacyjnych i pięć godzin zajęć dodatkowych, tak aby dziecko mogło przebywać w takim oddziale w czasie porównywalnym z czasem gwarantowanym przez przedszkola" - powiedziała.
W podobny sposób najmłodszymi uczniami będą zajmować się szkoły w Gdyni, w której do pierwszej klasy wybiera się ok. 20 proc. sześciolatków. Zajęcia dla nich w szkołach będą prowadzone przez dwóch nauczycieli. Pierwszy do południa zajmie się realizacją podstaw programowych, a drugi po południu skoncentruje się na rozwoju dziecka.
Według ustaleń MEN, w pierwszych klasach większy odsetek sześciolatków znajdzie się w małych miejscowościach. W opinii minister edukacji, szkoły w dużych, miejskich aglomeracjach nie budzą zaufania rodziców. "Jak to jest wielka szkoła na wielkim osiedlu to czasami rodzice nie wiedzą, co ona do końca oferuje" - powiedziała Hall i podkreśliła, że w małych miejscowościach ludzie się lepiej znają i w związku z tym łatwiej tam o zaufanie.
W malutkiej wiejskiej gminie Biszcza na Lubelszczyźnie do pierwszej klasy pójdzie 16 spośród 24 sześciolatków. W tej liczbie są wszystkie dzieci w tym wieku (siedmioro) z miejscowości Gózd Lipiński. Rodziców przekonywała do tego zastępca wójta Bernadeta Cichorz, niegdyś nauczycielka i wieloletnia dyrektor tej szkoły. "Gdyby te dzieci poszły do zerówki, to byłyby w łączonej klasie z siedmiolatkami. Przekonywałam rodziców, że lepiej, jak wszystkie będą realizować jeden program - pierwszej klasy. To mała szkoła, dzieci mają tam jak w domu" - powiedziała Cichorz.
Nie będzie także problemu z utworzeniem klasy sześciolatków w niewielkim Aleksandrowie Łódzkim. Wszystko za sprawą klasy o profilu lekkoatletycznym utworzonym specjalnie dla pierwszoklasistów w Zespole Szkół Sportowych im. J. Jaworskiego. Według kuratorium do klasy zapisało się już 26 dzieci.
Z wstępnych danych wynika, że najmniej sześciolatków pójdzie do pierwszej klasy m.in. na Podlasiu. Np. w Białymstoku tylko 63 z nich trafi do szkoły razem z siedmiolatkami. "To 2,6 proc. wszystkich sześciolatków w mieście" - poinformował PAP dyrektor departamentu edukacji Urzędu Miejskiego w Białymstoku Wojciech Janowicz.
Według niego, to efekt różnych medialnych informacji, które "skutecznie zniechęciły rodziców do posyłania dzieci do szkoły". Janowicz dodał, że w Białymstoku rodzice zniechęcili się nawet do zapisywania dzieci sześcioletnich do zerówek, które funkcjonują przy szkołach. W takie miejsca w tym roku zapisano o 500 dzieci mniej niż przed rokiem.
W pozostałych województwach - jak wynika z informacji przekazanych PAP przez kuratoria oświaty - procent sześciolatków, które rozpoczną naukę szkolną, waha się od ok. 2 do 4,5 proc.
Np. w woj. śląskim na 38 894 sześciolatków naukę w pierwszych klasach rozpocznie 1132, czyli niespełna 3 proc. W Małopolsce do pierwszej klasy zapisano do tej pory 834 sześciolatki. To 2,6 proc. wszystkich dzieci w tym wieku. W woj. wielkopolskim na 31 290 sześciolatków naukę w pierwszych klasach rozpocznie 911 uczniów, czyli niespełna 3 proc. W woj. świętokrzyskim do pierwszych klas szkół podstawowych pójdzie 374 sześciolatków, co stanowi 3,3 procent.
Źródło: PAP
|