Seks w szkole, ale za zgodą rodziców
Tak wynika z najnowszych badań TNS OBOP (wrzesień 2009, próba 1002 osoby w wieku 15 i więcej lat). 73 proc. badanych opowiedziało się za wychowaniem seksualnym w szkole, przeciw - 14 proc. Potrzebę prowadzenia takich zajęć w szkole częściej dostrzegają osoby w wieku 20-39 lat, lepiej wykształcone i lepiej zarabiające. Najwięcej przeciwników jest wśród najmłodszych pytanych (15-19 lat) oraz najstarszych (powyżej 65 lat) i mieszkających w małych miejscowościach.
Jednak niemal tyle samo, bo aż 71 proc. badanych, opowiada się za tym, aby pozostawić rodzicom wpływ na to, czy dziecko chodzi na takie zajęcia, czy nie (teraz szkoła musi zorganizować "Wychowanie do życia w rodzinie" uczniom od piątej klasy wzwyż, ale rodzice mogą dziecko z zajęć wypisać). Jedynie co czwarty Polak uważa, że edukacja seksualna w szkole powinna być obowiązkowa.
Skąd ta niekonsekwencja?
- W Polsce od lat jest duże społeczne przyzwolenie na edukację seksualną w szkołach - mówi seksuolog prof. Zbigniew Izdebski, inicjator badań. - Ale z drugiej strony jest obawa, czy tego przedmiotu będzie uczyła odpowiednio przygotowana osoba. Bo zgodnie z obowiązującymi przepisami MEN edukację seksualną może prowadzić nawet katecheta. Tylko czy rzeczywiście będzie nauczał w sposób neutralny światopoglądowo? Tego się, moim zdaniem, obawiali ankietowani.
Czego szkoła na takich zajęciach powinna uczyć?
Przede wszystkim tego, jak uchronić się przed nieplanowaną ciążą - tego by chciało 59 proc. badanych. Niemal tyle samo postuluje wpajanie w szkole szacunku dla płci przeciwnej oraz nauczanie o chorobach przenoszonych drogą płciową. Niespełna połowa badanych uważa, że na tych zajęciach również powinno się uczyć, jak budować trwałe związki.
Wyniki badań prof. Izdebski przedstawi dziś w Warszawie na konferencji jubileuszowej prof. Andrzeja Jaczewskiego, seksuologa, autora legendarnych książek "O chłopcach dla chłopców" i "O dziewczętach dla dziewcząt".
Źródło: Gazeta Wyborcza
|