Uczniowie do kozy
Brytyjscy nauczyciele mają wrócić do starych metod egzekwowania dyscypliny: zamykania w szkole po lekcjach, zawieszania w prawach ucznia. A jak to nie pomoże, rodzice będą płacić kary.
Rząd i związek zawodowy nauczycieli szykują nowe wytyczne dla szkół publicznych - po trzech latach badań rządowi eksperci doszli do wniosku, że trzeba je zaostrzyć, by poprawić zachowanie uczniów. Ich zdaniem trzeba też wymusić na rodzicach większą odpowiedzialność za wychowanie dzieci.
Bo brytyjskie dzieci w szkołach publicznych zachowują się coraz gorzej. Jak wynika z ankiet przeprowadzonych wśród 10 tys. pedagogów, codziennie w szkołach średnich nauczyciel traci 50 min swego czasu nauczania z powodu złego zachowania uczniów. Wagary, bijatyki, prześladowanie kolegów i grożenie im, a nawet nauczycielom są na porządku dziennym.
Wczoraj związkowcy największej centrali zrzeszającej nauczycieli usłyszeli, że nie powinni obawiać się egzekwowania surowej dyscypliny. Nauczyciele będą zachęcani do sięgania po ostrzejsze środki. Chodzi m.in. o: zawieszenie w prawach ucznia, usunięcie ze szkoły, izolowanie łobuzów w specjalnych klasach, trzymanie sprawiających kłopoty za karę w szkolnych murach w czasie przerw.
Każdego ucznia poniżej 18. roku życia będzie też można karać, zatrzymując w szkole po lekcjach (czyli w kozie), informując o tym z wyprzedzeniem rodziców. Nauczyciele mają rozdzielać sprawiających kłopoty uczniów.
Rząd i centrala związkowa przypominają pedagogom, że mają uprawnienia do konfiskaty należących do uczniów przedmiotów, jeśli ci, bawiąc się nimi, przeszkadzają w zajęciach. Chodzi o telefony komórkowe, iPody i inne gadżety.
Z rodzicami szczególnie krnąbrnych dzieci szkoły mają zawierać specjalne kontrakty rodzicielskie. Matki i ojcowie będą się musieli zobowiązać do uczęszczania na specjalne lekcje dla rodziców, gdzie dowiedzą się, jak postępować z pociechami. Kiedy je zignorują, będą musieli liczyć się z karami finansowymi nawet do 1000 funtów.
Specjalne kary do 50 funtów mają płacić rodzice dzieci, które mimo ostrzeżeń chodzą na wagary. Niezapłacona w ciągu 28 dni od nałożenia kara będzie liczona podwójnie.
Zdaniem ekspertów zaostrzenie metod jest konieczne, bo nie sprawdziły się dotychczasowe przykładające większą wagę do nagradzania uczniów za dobre zachowanie niż egzekwowanie obowiązków. Według cytowanego przez "Daily Telegraph" Jules'a Donaldsona z związku zawodowego nauczycieli winni są pedagodzy, którzy często starają się kupić dobre zachowanie podopiecznych.
Winne są uczelnie pedagogiczne, które promowały system nagradzania uczniów za odpowiednie zachowanie grami komputerowymi, konsolami, iPodami, a nawet odbiornikami telewizyjnymi. Nowe wytyczne zachęcają nauczycieli do znalezienia równowagi między nagradzaniem, egzekwowaniem i karaniem.
- Dzieci nie mogą się uczyć, jeśli złe zachowanie zakłócą lekcje. Dlatego rodzice mówią mi, że życzyliby sobie ostrzejszej dyscypliny w szkołach - mówi minister edukacji Ed Balls. - A rodzice muszą dzielić się ze szkołą odpowiedzialnością za utrzymanie dyscypliny.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|