ISSN 2081 - 6375
 
 
 
Nawigacja
Aktualnie online
bullet.png Gości online: 16

bullet.png Użytkowników online: 0

bullet.png Łącznie użytkowników: 31,655
bullet.png Najnowszy użytkownik: martamlo

Ostatnie komentarze
bullet.png Żeby napisać jedn...
bullet.png Już się boję co "...
bullet.png Szczerze powiem, że...
bullet.png Czy ten artykuł jes...
bullet.png Nie. Należy tylko p...
bullet.png Dzień dobry,mam pro...
bullet.png Rzeczywiście rodzic...
bullet.png No wreszcie. Od dawn...
bullet.png I nauczyciel wychowa...
bullet.png Właśnie gdzieś pr...
 
Fragment wywiadu "Krytyki politycznej" z Magdaleną Kaszulanis - rzeczniczką Związku Nauczycielstwa Polskiego
 


Fragment wywiadu "Krytyki politycznej" z Magdaleną Kaszulanis - rzeczniczką Związku Nauczycielstwa Polskiego


[...]
Czyli dowolna organizacja pożytku publicznego będzie mogła zgłosić chęć przejęcia szkoły i wszystko będzie zależało tylko od decyzji lokalnych władz?

Wójt albo burmistrz ogłosi konkurs na prowadzenie szkoły i jednoosobowo podejmie decyzję o jej przekazaniu. Ale w projekcie nowelizacji nie ma żadnych wytycznych, jak wybierać najlepszą ofertę. Najlepszą – czyli najtańszą? Czyj interes będzie nadrzędny przy podejmowaniu tej decyzji?

Jak rząd uzasadnia takie rozwiązanie?

Resort twierdzi, że chce uaktywnić społeczności lokalne i zaprosić rodziców do kształtowania edukacji ich dzieci. Nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia dla tych rozwiązań, tylko ideologiczne. Według nas taka polityka edukacyjna jest przykładem tzw. prywatyzacji odpowiedzialności. Rozpoczęliśmy kampanię pod hasłem „Nie popieram prywatyzacji edukacji”, będziemy rozmawiać z nauczycielami, nauczycielkami i rodzicami o zaletach i wadach tej propozycji rządu.

Dlaczego „prywatyzacji”? Nie mamy tu do czynienia z projektem stricte prywatyzacyjnym, bo szkoły przekazane organizacjom pozarządowym nie będą mogły działać komercyjnie i pobierać opłat.

Dlatego mówimy o prywatyzacji odpowiedzialności za edukację dzieci – przeniesieniu jej na rodziców i organizacje pozarządowe. Ministerstwo zakłada, że rodzice z danej dzielnicy czy gminy zorganizują się, założą stowarzyszenie czy fundację i niejako własnymi siłami pokierują edukacją swoich dzieci, biorąc na siebie też całą stronę administracyjno-finansową związaną z prowadzeniem szkoły. Samorząd nie będzie już odpowiedzialny za prowadzenie choćby jednej placówki na swoim terenie, bo taki zapis wypadł z projektu.

Ale dlaczego właściwie uaktywnianie rodziców i angażowanie ich w edukację dzieci ma być złe?

Przecież rodzice już teraz mają bardzo dużo możliwości włączenia się w życie szkoły. Rady Rodziców mogą wpływać na wybór programu wychowawczego, profilaktycznego, opiniować plan finansowy szkoły. Pytanie, jak zachęcić rodziców, by ich kontakt ze szkołą nie ograniczał się tylko do wywiadówek. Na pewno nie osiągniemy tego jednak za pomocą propozycji MEN. Na niej skorzystają głównie samorządy, które coraz częściej narzekają na „przymus” prowadzenia i finansowania szkół. Jak może taka aktywizacja rodziców wyglądać, widzimy już dzisiaj na przykładzie Lelowa w województwie śląskim. Tamtejszy wójt chce się pozbyć wszystkich gminnych podstawówek, to znaczy przekazać je stowarzyszeniom rodziców. Żeby skłonić mieszkańców do zakładania takich stowarzyszeń, ściągnął posiłki z Warszawy – jedną z organizacji promujących szkoły stowarzyszeniowe. Przez trzy dni wspólnie usiłowali przekonać rodziców do poparcia tego modelu organizacji oświaty, do czego oni wcale się nie palą. Obawiają się, że szkoły stowarzyszeniowe nie będą tym samym co samorządowe. Boją się obniżenia jakości kształcenia, nie są też pewni, czy te szkoły nie zostaną po prostu za jakiś czas zamknięte.
Chcę jednak podkreślić, że nie występujemy przeciwko stowarzyszeniom zajmującym się edukacją. Nie zgadzamy się tylko na to, żeby stowarzyszenia zastępowały na masową skalę władze samorządowe w prowadzeniu szkół. To samorząd jest – i nadal powinien być – odpowiedzialny za kształcenie oraz prowadzenie szkół. Placówki stowarzyszeniowe powinny jedynie poszerzać ofertę edukacyjną, uzupełniać system, a nie go zastępować.

[...]

Źródło: Krytyka polityczna

Podziel się z innymi: Facebook Google Tweet This Yahoo
Facebook - Lubię To:


Komentarze
#1 | Kazimierz dnia 16. maja 2011
Tylko nie pytajcie czyja to nogaGrin
#2 | timon dnia 17. maja 2011
Kaziu nie trzeba pytać Smile Jeden rzut okiem i wszystko jasne Grin
#3 | reszka dnia 17. maja 2011
ooooo noga Kazia Smile
#4 | Kazimierz dnia 18. maja 2011
Mnie szkoła nie jest "kulą u nogi" jak niektórymGrin
#5 | reszka dnia 18. maja 2011
Kaziu mnie chodziło o to że chora noga jest, no wiesz Achilles...
#6 | Kazimierz dnia 18. maja 2011
SmileSmile
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Newsletter
Aby móc otrzymywać e-maile z PEDAGOG SZKOLNY musisz się zarejestrować.
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

02. lipca 2025 21:09
Czy to Wasza prośba o wgląd w sytuację rodziny, czy to odpowiedź na monit sądu......

02. lipca 2025 21:08
To zależy w jakiej sprawie, to pismo, z czyjej inicjatywy itd.

02. lipca 2025 17:18
Witam. Jakie informacje o dziecku w szkole powinny być zawarte w piśmie do sądu. Jak wygląda szablonowo takie pismo?

16. czerwca 2025 07:52
zajęcia - 45 min

13. czerwca 2025 21:39
Ile wynosi etat terapeuty pedagogicznego? Praca 45 min czy 60 min?

Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
bullet.png zastępstwa realizow...
bullet.png awans pedagoga
bullet.png nauczanie indywidualne
bullet.png dzieco w kl.3 pisze ...
bullet.png poszukuję pracy - s...
Najciekawsze tematy
Brak tematów na forum