Rewolucja poczeka aż do wyborów
Kuratoria na razie niezagrożone. Premier zgadza się z Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i nie chce szybkich zmian w oświacie.
Zanosi się na to, że przez najbliższe pół roku nie będzie już zmian w polskiej edukacji.
A MEN chciało np. przeprowadzić nowelizację ustawy oświatowej. Miałyby zostać zlikwidowane kuratoria, Centralna Komisja Egzaminacyjna i jej okręgowe przedstawicielstwa. W ich miejsce resort zamierzał powołać nowe instytucje, m.in. Krajowy Ośrodek Jakości Edukacji z regionalną siecią.
Ministerstwo planowało, że ten projekt trafi do Sejmu przed wakacjami, by niektóre zapisy weszły w życie od nowego roku szkolnego, np. możliwość zarządzania przez jednego dyrektora szkołami w różnych miejscowościach w tej samej gminie.
Ale plany MEN pokrzyżował Związek Nauczycielstwa Polskiego. Najpierw, w czasie konsultacji społecznych, negatywnie zaopiniował projekt ustawy. Protestował przeciwko możliwości przekazania każdej szkoły stowarzyszeniu lub fundacji (teraz taka możliwość istnieje tylko wobec szkół, w których jest 70 uczniów). A we wtorek po południu przedstawiciele ZNP spotkali się z Donaldem Tuskiem. – Przekonaliśmy premiera, że ustawa wymaga poważnej publicznej debaty i potrzeba na to czasu. Atmosfera przed wyborami parlamentarnymi nie będzie sprzyjać dyskusji – mówi „Rz" Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Wczoraj na stronie związku pojawił się opis spotkania. I informacja, że Tusk zapewnił związkowców, iż „intencją rządu nie jest szybka praca nad tak ważnymi zmianami w edukacji".
– Poważnie traktujemy słowa premiera i nie sądzę, by w tej kadencji Sejm uchwalił ustawę – stwierdza prezes Broniarz.
Do pracy nad projektem nie palą się sami posłowie koalicji PO – PSL. – Nie będę ubolewał, jeśli prace nad tą ustawą nie zostaną sfinalizowane – nie ukrywa Tadeusz Sławecki z PSL, zastępca przewodniczącego Sejmowej Komisji Edukacji. Dlaczego? – Bo to, co przygotowało MEN, to zlepek różnych zmian. Groch z kapustą – ocenia.
– Nie potrzeba nam więcej rewolucji w oświacie. Zamieszanie, jakie już jest w szkołach po reformach minister Katarzyny Hall, zupełnie przyćmiło sukces rządu, jakim były podwyżki dla nauczycieli – uważa jeden z posłów Platformy. – Czas przed wyborami to fatalny moment na kolejne zmiany w szkołach.
Zastrzeżenia do projektu MEN mają też inne resorty. Ministerstwo Finansów krytykuje wprowadzenie subwencji dla pięciolatków, bo to dodatkowy wydatek, który wcale nie musi spowodować, że do przedszkoli pójdzie więcej dzieci.
Z kolei MSWiA zwraca m.in. uwagę, że wojewodowie negatywnie oceniają zmiany w kuratoriach.
Co na to minister Hall? – Wszystkie zmiany przygotowane w projekcie są potrzebne dla podniesienia jakości nauczania: lepszej pomocy uczniom, zwiększania liczby miejsc w przedszkolach, ratowania szkół przed likwidacją oraz modernizacji kształcenia zawodowego. Dlatego powinny być wprowadzone jak najszybciej – uważa Katarzyna Hall. Jak dodaje, ostateczną decyzję w sprawie skierowania projektu do Sejmu podejmuje nie jeden minister, ale cały rząd.
Źródło: Rzeczpospolita
|