Ścigać handlarzy narkotyków, nie posiadaczy
Chcemy stworzyć sprawniejsze instrumenty do ścigania handlarzy narkotyków - mówił minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Przedstawił projekt umożliwiający nieściganie posiadaczy niewielkiej ilości narkotyku.
Dotychczasowa regulacja spowodowała karanie osób przypadkowych i chorych. Chcemy to zmienić. Proponujemy podwyższenie dolnej granicy kary za handel narkotykami z roku do dwu lat, a górnej - z dziesięciu do dwunastu - mówił w piątek minister Czuma. - Jednocześnie nie likwidując karalności posiadania narkotyków, dajemy prokuratorowi instrument prawny, by mógł odstąpić od ścigania posiadacza, wykorzystując okazję trafienia przez niego do handlarza.
O projekcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii "Gazeta" napisała w piątek. Ministerstwo proponuje, by prokurator mógł nie wszczynać postępowania wobec kogoś, kto ma przy sobie niewielką ilość narkotyku na własny użytek, a karanie go za to prokurator uzna za niecelowe. Np. wobec studenta, który ma skręta z marihuaną, albo narkomana zatrzymanego z działką narkotyku. Dziś takie osoby są skazywane na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu lub siedzą w więzieniach. W 2007 r. skazano ich 14 200. Dla porównania - za handel narkotykami skazano tylko 807 osób. Tymczasem wprowadzenie w 2000 r. karalności posiadania najmniejszej ilości narkotyku miało ułatwić ściganie handlarzy.
Osiągnęliśmy skutek odwrotny - organy skupiły się na ściganiu konsumentów. My chcemy rozbić solidarność konsumenta narkotyku z tym, który mu go sprzedał - podkreślał wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Projekt przewiduje też rozwiązanie, które wymusi na prokuraturze i sądzie sprawdzenie osoby zatrzymanej za posiadanie narkotyków - czy to okazjonalny użytkownik, czy osoba, która ma problem z nadużywaniem narkotyków i potrzebuje pomocy.
Gorąco wspieram ministra Czumę w dążeniu, aby do więzień trafiali dilerzy i organizatorzy handlu - mówił na konferencji prasowej premier Donald Tusk. - Naszym wrogiem jest producent, diler, a nie ten, szczególnie młody, 16-,17-letni człowiek, który pierwszy raz po coś sięga. Nie mówimy: "Trochę możesz mieć". Mówimy: "Jeśli już wpadłeś, to pomóż złapać tego, kto cię w to wciąga" - mówił Tusk.
Pomysł skrytykował ks. Arkadiusz Nowak, były pełnomocnik ministra zdrowia ds. AIDS i narkomanii, od lat pomagający uzależnionym. Jego zdaniem powinno się odstępować jedynie od ścigania narkomanów, bo ich trzeba leczyć, a nie karać. Nie można natomiast odróżnić okazjonalnego konsumenta narkotyków od dilera. - Diler nieuzależniony od narkotyku może mieć zawsze małą działkę po to, by ją sprzedać. I będzie miał świadomość niekaralności - powiedział dziennikarzom.
Były minister sprawiedliwości, a obecnie europoseł Zbigniew Ziobro uznał, że rząd proponuje legalizację handlu miękkimi narkotykami. - Holandia wycofuje się z możliwości legalnego nabycia tzw. skręta. Liberalna polityka narkotykowa doprowadziła tam do wzrostu przestępczości powodowanej przez handlarzy tzw. białą śmiercią. A także przez osoby, które kupując skręta doprowadziły się do uzależnienia i dokonują takich przestępstw jak włamania, pobicia, gwałty, zabójstwa. Dlaczego mamy dążyć w kierunku, na którym Holandia się poparzyła? - pytał Ziobro.
Jesteśmy przychylni temu pomysłowi - mówi Tomasz Kalita, rzecznik SLD. - Lewica zawsze uważa, że lepiej edukować, niż karać. Ale czy ten projekt się pojawi? Obawiam się, że będzie z tym podobnie jak z in vitro, edukacją seksualną czy legalizacją eutanazji: piarowski zajączek, za którym mają gonić media i który ma pokazać, że PO jest otwarta i nowoczesna. A potem poseł Gowin stwierdzi, że to sprzeczne z nauką Kościoła i zapadnie cisza - dodaje Kalita.
Należy przestrzegać obecnej ustawy. Obawiam się, że jeśli to prokurator ma decydować, czy ścigać posiadacza, to nałoży to na niego dodatkowy obowiązek zasięgania opinii o takim zatrzymanym. A prokuratorzy i tak są nadmiernie obciążeni. Więcej będę mógł powiedzieć, gdy będzie już projekt ustawy - ocenia Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL.
Karanie za posiadanie nie odstraszyło od narkotyków
Przepis o karalności posiadania nieznacznej ilości narkotyku nie spowodował, że skuteczniej ściga się handlarzy. Za to robi się kryminalistów z okazjonalnych konsumentów narkotyków. Dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości chce się z niego wycofać
Wedle danych Ministerstwa ten przepis godzi nie tyle w dilerów, ile w zwykłych konsumentów narkotyków - mówi Barbara Wilamowska, koordynator ministra sprawiedliwości ds. krajowego programu przeciwdziałania narkomanii. - A to nie ma społecznego uzasadnienia. Przeciwnie, jest szkodliwe, bo kryminalizujemy dużą część młodego społeczeństwa. A także osoby uzależnione, potrzebujące leczenia, a nie więzienia.
Wedle projektu przygotowanego w ministerstwie z udziałem specjalistów od zwalczania narkomanii można będzie w ogóle nie wszczynać postępowania, jeśli ktoś ma przy sobie nieznaczną ilość narkotyku na własny użytek. Za to na prokuratora lub sąd nakłada się obowiązek zdiagnozowania każdego posiadacza narkotyku. Opinie o podejrzanym miałby zbierać kurator sądowy lub placówka zajmująca się pomocą narkomanom. Jeśli okaże się, że jest uzależniony, mogą postępowanie umorzyć lub zawiesić i skierować go na leczenie.
Na Zachodzie zbieranie tzw. opinii środowiskowej o podejrzanym jest rutyną. Tam wymierzanie sprawiedliwości opiera się nie tylko na ustaleniu, czy doszło do złamania prawa, ale i na ocenie sprawcy. Bez niej nie można wydać sprawiedliwego i sensownego społecznie wyroku - mówi Wilamowska.
Jeśli nowy przepis wejdzie w życie, to jest szansa, że narkomani zamiast za kraty trafią na leczenie. Dziś teoretycznie mogą być leczeni w więzieniu, ale na oddziałach leczniczych brakuje miejsc.
Ministerstwo chce złagodzić prawo dla konsumentów, a zaostrzyć dla handlarzy: podnieść dolną granicę kary za handlowanie "znaczną ilością" narkotyku z roku do dwóch lat. Dziś w więzieniach siedzi dwukrotnie więcej konsumentów narkotyków niż handlarzy.
Zdaniem ekspertów obowiązujący od dziewięciu lat przepis o karalności posiadania niewielkiej ilości narkotyku nie sprawił, że narkotyki stały się mniej akceptowane. - Młodzi palenie marihuany czy zażywanie rozmaitych środków uważają za coś równie normalnego jak alkohol. A starsi nie akceptują niczego poza alkoholem - mówi Janusz Sierosławski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, który prowadzi badania dotyczące używania narkotyków przez młodzież.
Sierosławski nie zauważył też, by przepisy odstraszyły od używania środków odurzających: - W 2003 r., a więc po dwóch latach ich działania, badania młodzieży szkolnej pokazały wzrost zarówno używania, jak i ocen dostępności. Marihuana stała się elementem kultury masowej - używa jej ok. 17 proc. uczniów. 2 proc. używa ekstazy. Z twardych narkotyków opiaty zdarza się zażywać 1 proc., amfetaminę - 4 proc.
Zdaniem Sierosławskiego polityka karna nie ma wpływu na poziom konsumpcji narkotyków. - W ostatnich latach obserwujemy niewielki spadkowy trend w całej Europie. W Polsce to może być skutek profilaktyki: władze lokalne zostały zobowiązane do prowadzenia programów antynarkotykowych, na co dostały wsparcie z funduszy unijnych - ok. 2 mln. euro. A w 2005 r. ustawodawca zezwolił na wykorzystywanie funduszu z "korkowego" (pieniądze za koncesje na handel alkoholem) na przeciwdziałanie narkomanii.
Problemem staje się uzależnienie od tego, co można bez recepty kupić w aptece: leków przeciwbólowych, uspokajających, nasennych czy syropu na kaszel zawierającego kodeinę. Czyli substancji w pełni legalnych. To 20 proc. wszystkich uzależnień.
Z najnowszego badania Europejskiego Programu Badań Ankietowych w Szkołach (ESPAD) wynika, że coraz mniej uczniów sięga po narkotyki - w 2008 r. używało ich czasem 15 proc., podczas gdy pięć lat wcześniej - 24 proc. Za to problem z używaniem leków uspokajających i nasennych niezapisanych przez lekarza ma 18 proc. polskich uczniów. Średnia europejska to 6 proc.
Karać tylko dilera
Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje, by posiadanie nieznacznej ilości narkotyku na własny użytek nie było karane. Chce za to wyższych kar za handel narkotykami i skuteczniejszego leczenia uzależnionych
Minister Andrzej Czuma zaakceptował wstępnie projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Teraz jego założenia musi zatwierdzić rząd.
Uchwalenie dziewięć lat temu przepisu karzącego za posiadanie najmniejszej nawet ilości środków odurzających nie spełniło nadziei. Do jednego worka wrzucono konsumentów, w tym osoby chore, i tych, którzy czerpią zyski z ich choroby, czyli producentów i handlarzy - mówi Barbara Wilamowska, koordynator resortu ds. Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii. - Proponujemy system, w którym nie będzie karania okazjonalnych użytkowników np. marihuany. Będzie za to szansa na diagnozowanie i pomoc osobom uzależnionym.
Dziś przestępcą jest każdy, kto ma przy sobie śladową nawet ilość narkotyku. Ministerstwo proponuje: jeżeli ilość jest "nieznaczna i przeznaczona na własny użytek", a prokurator uzna, że karanie byłoby "niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości" - będzie mógł odstąpić od postępowania. To znaczy, że zarzut nie zostanie postawiony np. komuś, kto ma skręta z marihuaną. Do tej pory zdarzały się akty oskarżenia o "posiadanie narkotyku w sobie", jeśli ktoś skręta wypalił. Do więzień trafiali okazjonalni konsumenci marihuany czy ekstazy. - Sami tylko palacze trawki to 60 proc. skazanych za posiadanie narkotyków - mówi Kajetan Dubiel ze Służby Więziennej.
Karanie za posiadanie nawet małej porcji narkotyku wprowadzono w 2000 r. Policja uważała, że dzięki temu pozamyka dilerów, bo nie będą mieli wymówki, że narkotyk mają "na własny użytek". Rodzice uzależnionych przekonywali, że w ten sposób zmuszą dzieci do leczenia.
Fachowcy ostrzegali jednak, że spowoduje to zapchanie więzień narkomanami i przypadkowymi palaczami trawki. Tak stało się w USA i Rosji, która po kilku latach wycofała się z nieracjonalnego prawa.
Dane potwierdzają, że i w Polsce osiągnięto skutek przeciwny do zamierzonego. W 2007 r. za handel narkotykami sądy skazały tylko 804 osoby, podczas gdy za posiadanie aż 17 razy więcej! Zamiast wzrosnąć, zmniejszyło się karanie dilerów narkotyków. W latach 1999-2007 dwukrotnie spadła liczba wyroków za handel. Za to policja poprawiła sobie statystyki, bo blisko o tysiąc procent! zwiększyła wykrywalność przestępstwa posiadania narkotyków.
Obowiązująca ustawa odstrasza narkomanów od programów redukcji szkód. Nie zgłaszają się po jednorazowe igły i strzykawki, co zapobiega szerzeniu się HIV i żółtaczki wszczepiennej, bo boją się zatrzymania przez policję. "Prohibicja" spowodowała - jak wynika z badań młodzieży szkolnej - wzrost zarówno zażywania, jak i dostępności środków odurzających.
za GW
|