"Dobrowolne" darowizny
W szkole pracuje 88 nauczycieli. W czerwcu dyrektor zaprosił ich do sali lekcyjnej i przekazał hiobowe wieści. - Zwalniać was nie chcę, ale mogę nie mieć wyjścia - zagaił. - Kasa szkoły jest pusta. No chyba , że wy szkole pomożecie.
Pomysł był następujący: w każdej szkole jest fundusz świadczeń socjalnych, a z niego nauczyciel może dostać dofinansowanie np. na wczasy pod gruszą, zapomogę, wakacje dla dziecka, pracowniczą wycieczkę.... Na głowę wypada ok. 2,5 tys. zł. Nauczyciel składa więc wniosek o zapomogę (w uzasadnieniu pisze, że np. nie starcza mu na życie). I dostaje ok. 800 zł. Potem przelewa je na konto szkoły. Szkoła sama funduszu ruszyć nie może, bo dyrektor skończyłby w sądzie.[...]
Dyrektor: - W tej chwili na konto szkoły z darowizn wpłynęło już 50 tys. Wpłaciło jakieś 60 proc. nauczycieli.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|