Jak to jest w Estonii?
![](../foto2/estonia.jpg)
Stworzone przez OECD badanie PISA (Programme for International Student Assessment) co trzy lata sprawdza umiejętności 15-latków w zakresie nauk przyrodniczych (biologia, geografia, fizyka, chemia) oraz matematyki i czytania ze zrozumieniem. W 2015 roku objęło 540 tysięcy uczniów z 72 krajów (wyniki testów PISA z 2018 roku są nadal w opracowaniu). Według nich, grupa estońskich uczniów z ponadprzeciętnymi wynikami osiągnęła 13,5 procent, a ich wyniki poprawiają się co roku. W ostatnim rankingu Estonia wyprzedziła nawet stawianą za wzór Finlandię. O tym, gdzie leży klucz do sukcesu, rozmawiamy z Einarem Värä, byłym
ekspertem estońskiego Ministerstwa Edukacji, obecnie niezależnym doradcą. (http://www.tvn24.pl)
Dla nas edukacja jest jak religia. Pilnujemy, by kolejne reformy szkolnictwa nie robiły bałaganu, a nauczyciele zarabiali ponad średnią krajową. Ale przede wszystkim muszą mieć swobodę w pracy z dziećmi. Nie kontrolujemy ich, ufamy, mają wolny wybór metod nauczania – sami wskazują podręczniki i materiały naukowe. Metaforycznie: można jechać z Tallina do Waszyngtonu różnymi drogami, na przykład przez Paryż, Londyn czy Warszawę. Ale na koniec chodzi o to, by spotkać się we wspólnym punkcie. To idea naszej edukacji – mówi w rozmowie z Magazynem TVN24 estoński ekspert Einar Värä.
Po pierwsze, nasza konstytucja nie jest tylko deklaracją, że każdy ma prawo do edukacji. Mówi ona także, że każdy ma prawo do bycia nauczanym w Estonii. To oznacza w praktyce, że dzieci pochodzące chociażby z rodzin rosyjskojęzycznych, które w Estonii stanowią jedną trzecią całej populacji i których rodzice chcą, by uczyły się w estońskojęzycznych szkołach, mają do tego prawo. Taka szkoła nie może powiedzieć: "Przepraszamy, nie zaakceptujemy twojego dziecka, ponieważ nie jest w stanie rozmawiać po estońsku". Szkoła musi ich do tego przystosować i kształcić. To jest dokładnie zapisane w naszej konstytucji.
Po drugie, bardzo ważne jest – co również jest ujęte w konstytucji – że państwo i lokalne społeczności muszą utrzymać wystarczającą liczbę szkół, aby umożliwić edukację wszystkim. Mamy szkoły państwowe i prywatne, ale większość z nich jest lokalna, tj. odpowiadają za nie okręgi, regiony itd.
Czy rząd wspiera edukację w Estonii? Protestujący w Polsce nauczyciele buntują się przeciwko niskim nakładom na edukację, szczególnie jeśli chodzi o ich zarobki.
Były prezydent naszego kraju Toomas Hendrik Ilves powiedział, że "edukacja jest rodzajem religii dla Estończyków". I tak jest naprawdę. Jako naród jesteśmy przekonani, że lepiej jest zapewnić dzieciom dobrą edukację niż dom czy konto w banku. Bo jeśli masz dobrą edukację, będziesz miał i konto w banku, i dom także. Nauka jest dla nas bardzo ważna. Dlatego 7 proc. budżetu naszego kraju przeznaczane jest właśnie na kształcenie. Słyszałem, że nauczyciele w Polsce mają niskie pensje. Taki sam problem jest na Litwie czy Łotwie. W Estonii też go mieliśmy i to nie dalej niż 10 lat temu.
Strajki były dość regularne, aż w końcu rząd zdecydował – by zapobiec protestom – że średnia pensja nauczyciela powinna być wyższa niż średnia pensja krajowa. Na przykład jeśli teraz średnia krajowa wynosi w przybliżeniu 1200 euro na miesiąc, nauczyciel powinien otrzymywać minimum 1300 euro na miesiąc. Tak żeby było powyżej.
Źródło:
www.tvn24.pl
Proste? Proste. Wykonalne? Wykonalne. Opłacalne? Ze wszech miar i z każdej strony opłacalne. A nie kombinować jakieś okrągłe stoły stadionowe. Do zawodu zaczną się garnąć ludzie wartościowi (ograniczyć ilość uczelni kształcących pedagogów, zaostrzyć kryteria), a nie tylko "wybór negatywny". Będzie w czym wybierać. I wtedy porozmawiajmy o zmianach jakościowych w edukacji.
"Solidarność" optowała za takim rozwiązaniem, ale jakość, no....jakoś.