Tabelki, wykresiki, literki - tak się bawi, tak się bawi MEN
- To rewolucja. Dotąd nie było jednolitej miary i ocen, które pozwoliłyby porównać szkoły w skali kraju – mówi Wiesław Włodarski, dyrektor stołecznego LO im. Ruy Barbosy, prezes Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich.
Noty będą opisane literami. Najlepsza A oznaczać będzie, że szkoła jest na bardzo wysokim poziomie i spełnia wszystkie stawiane przez MEN wymagania. Szkoły z najgorszą oceną E będą musiały przedstawić kuratorowi program naprawczy. Noty będą jawne, by rodzice wiedzieli wszystko o szkole.
– Pierwszy raz w rozporządzeniu spisaliśmy wymagania, które powinna spełniać każda szkoła – mówi "Rz" wiceminister edukacji Krystyna Szumilas. – Zawsze mówiliśmy, że np. współpraca z rodzicami czy indywidualna praca z uczniem wpływa na poprawę jakości kształcenia, ale nigdy nie było to jasno podane.
Teraz MEN zestawiło listę 17 wymagań, które będą oceniane. Szkoła ma m.in. analizować wyniki egzaminów, dbać o to, by uczniowie byli aktywni, by respektowali normy społeczne.
Co to oznacza w praktyce?
MEN np. wymaga, by rodzice byli partnerami szkoły. Na ocenę D wystarczy, że szkoła słucha opinii rodziców i pomaga w wychowywaniu dzieci. Na B trzeba zadbać, by współdecydowali o sprawach szkoły.
Szkoły ocenią wizytatorzy z kuratoriów. Sprawdzą dokumentację, ale też porozmawiają z uczniami i rodzicami.
Pierwsi wizytatorzy – ok. 80 – mogą zacząć kontrole już w październiku. O pracy każdej placówki napiszą raport. – Będzie to informacja dla rodziców, ale też materiał pomagający prowadzić politykę edukacyjną państwa i samorządu – mówi Szumilas.
Eksperci są sceptyczni. – Szkoła to żywa materia. Nie wiadomo, czy uda się obiektywnie opisać relacje ucznia z nauczycielem – twierdzi Wojciech Książek, były wiceminister edukacji. Jego zdaniem MEN powinno najpierw zadbać o jednakowe warunki uczenia. – By porównywać szkoły, trzeba zacząć od ustalenia liczebności klas. Nauka i relacje z nauczycielem w klasach 20- i 30-osobowej wyglądają inaczej – podkreśla.
Dr Jerzy Lackowski, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ, autor raportu o pracy kuratoriów, dodaje: – Dobrze, że myśli się o ocenianiu szkół, ale powinni to robić ludzie z zewnątrz systemu. Wizytatorzy w nim tkwią i mają tendencję do łagodzenia oceny szkolnych problemów.
źródło: Rzeczpospolita
|