Koalicja już ma plan na oświatę. Podwyżki dla nauczycieli i więcej wymagań wobec szkół
Koalicja już ma plan na oświatę. Podwyżki dla nauczycieli i więcej wymagań wobec szkół
Ekonomista i doradca Platformy Obywatelskiej mówi, że doświadczenia państw skandynawskich pokazują, że to szkoła musi wziąć na siebie ciężar edukacji. To w zamian za 30-procentową podwyżkę wynagrodzeń dla nauczycieli.
[...]
- Jeśli dajemy 30 proc. podwyżek nauczycielom, to chcemy też, żeby szkoła wzięła na siebie cały ciężar edukacji, bo nie jest rolą pana, ani moją, by kolejny raz uczyć się fizyki czy biologii na potrzeby córki - mówił Andrzej Domański, doradca Donalda Tuska w Radiu ZET. Ekonomista dodał, że „doświadczenia państw skandynawskich pokazują, że to szkoła musi wziąć na siebie ciężar edukacji”.
Szanowny panie ekonomisto, doradco opozycji. Powiedźmy to jasno, coś się panu po....., no pomyliło.
Uważa pan ten potencjalny wzrost wynagrodzeń za podwyżkę, którą my nauczyciele mamy czymś dodatkowym zrekompensować??
Proszę pana, to jest wzrost wynagrodzeń rekompensujący (w niewielkim stopniu) działania, które doprowadziły do całkowitej pauperyzacji naszej profesji.
Dopiero po tym wzroście (cały czas potencjalnym) możemy zacząć rozmawiać o realnych podwyżkach, a szczególnie o uzależnieniu naszych pensji od średnie krajowej, oczywiście już wtedy w kontekście konkretnych zmian w pragmatyce naszego zawodu. Na pewno nie wcześniej.
Jan Grabiec, poseł KO mówił: chcemy dać podwyżki od 1 stycznia. To się ludziom należy i to powinno nastąpić już znacznie wcześniej. 30 proc. to jest rekompensata dla nauczycieli. Z całą pewnością to wyrównanie się należy, bo ten zawód jest jednym z najbardziej spauperyzowanych w ostatnich latach — wskazał poseł.
Powtórzę, po otrzymaniu rekompensaty/wyrównania można zacząć rozmawiać o realnych podwyżkach w powiązaniu ze zmianami w pragmatyce zawodu nauczyciela.
Podwyżki dla nauczycieli w pierwszych 100 dniach nowych rządów
"Nauczyciele muszą dostać 30 proc. (podwyżki) od razu i to jest moje zobowiązanie" - taką deklarację podczas przedwyborczej debaty złożył Donald Tusk. Te zapewnienia padały jednak solidarnie z ust przedstawicieli partii opozycyjnych. Zapis dotyczący podwyżek znalazł się także w Pakcie dla Edukacji, pod którym podpisali się zarówno przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, jak i Trzeciej Drogi. I ma być to pierwsza kwestia dotycząca edukacji, którą opozycja po przejęciu władzy ma się zająć.
Zdaniem opozycji to jedyna szansa na to, by nauczyciele przestali odchodzić z zawodu, a kolejne pokolenia chciały się w tym kierunku kształcić.
Po wejściu w życie Rozporządzenia Ministra Edukacji i Nauki z dnia 24 lutego 2023 r., od 1 stycznia 2023 r. (będzie wyrównanie z datą wsteczną) nauczyciel dyplomowany zarabia 4 550 zł brutto i jest to o 30% więcej od płacy minimalnej, która do 30 czerwca 2023 r. wynosić będzie 3 490 zł brutto. W 2015 r. nauczyciel dyplomowany zarabiał 3 109 zł brutto, ale było to 78% więcej niż wynosiła płaca minimalna (1 750 zł).
W latach 2007 – 2012 (z wyjątkiem pierwszych 8 miesięcy w 2009 r. i 2010 r.) nauczyciel dyplomowany zarabiał ponad dwa razy więcej niż wynosiła płaca minimalna w danym roku (najwięcej w 2007 – o 135% więcej).
W 2023 r. nauczyciel mianowany zarabia 3 890 zł brutto i jest to zaledwie o 11% więcej niż wynosi płaca minimalna, podczas gdy jeszcze w 2015 r. zarabiał o połowę więcej (51%), w 2011 r. (od września) o 84% więcej, a w 2007 r. prawie dwa razy więcej (o 95%) niż płaca minimalna.
W 2023 r. nauczyciel początkujący zarabia 3 690 zł brutto i to jest zaledwie o 200 zł więcej (o 6%) od płacy minimalnej. W 2015 r. zarabiał o jedną trzecią (33%) więcej od płacy minimalnej, w 2011 r. (od września) – o 62%, a w 2007 r. – o 54% więcej.
Zastępca prezydenta Krakowa Pani Anna Korfel-Jasińska rok temu mówiła: od lipca przyszłego roku, jeśli nic się nie zmieni, nauczyciel, który kończy studia i ma piątkę na dyplomie, będzie wynagradzany porównywalne z kimś, kto w szkole sprząta.
Wynagrodzenie nauczyciela nie może upokarzać - komentowała sytuację krakowskich nauczycieli.
I słowo stało się ciałem. Zobaczymy to w najbliższym czasie.
Ministerstwo Edukacji i Nauki podkreśla, że dobre wyniki tegorocznej matury to efekt przeprowadzonej 2016 r. reformy likwidującej gimnazja i wprowadzające ośmioletnie szkoły podstawowe. - To pokazuje, że ten system 8 plus 4, czyli osiem lat szkoły podstawowej oraz cztery lata liceum, bez gimnazjów, jest zdecydowanie bardziej efektywny – skomentował wyniki matur szef resortu edukacji Przemysław Czarnek.
Tyle, że tegoroczna matura – jak twierdzą zarówno nauczyciele, jak i sami uczniowie – była wyjątkowo łatwa. Mówiono tak już w maju, kiedy egzaminy się odbyły, jak i teraz, gdy znamy już wyniki. Wysokie noty nie są więc dla nikogo zaskoczeniem. Tym bardziej, że okrojono zakres materiału obowiązujący do egzaminu.
Szef CKE Marcin Smolik mówił jednak, że to zasługa mediów, które tak straszyły licealistów egzaminami, że ci wzięli się solidnie do roboty. Jeśli rzeczywiście tak było, to pokazuje to kolejny absurd polskiej szkoły, w której dzieci uczą się nie dla wiedzy a dla wyników. I to wtedy, kiedy się boją.
Nie zakładałem jeszcze nowych Tematów, a też trochę dziwię się, że jeszcze nie ma: "Powódź"; gdzie można np. podlinkować materiały o pomocy, z konferencji ORE, MEN, itd.
Powered by PHP-Fusion copyright (c) 2002 - 2017 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3 59,176,432 unikalne wizyty