Samorządy terytorialne jako decydenci w sprawie pensum i zarobków nauczycieli?
Samorządy terytorialne jako decydenci w sprawie pensum i zarobków nauczycieli?
MEN chce dać samorządom większą swobodę w polityce oświatowej.
Samorządy popierają stanowisko MEN.
Rozmowa z Markiem Wójcikiem zastępcą sekretarza generalnego Związku Powiatów Polskich
ALEKSANDRA PEZDA: Czemu według samorządów trzeba zmienić Kartę nauczyciela? MAREK WÓJCIK: Bo to przestarzały dokument, nie przystaje do rzeczywistości. Oświata musi nadążyć za zmieniającą się rzeczywistością, np. zmianami na rynku pracy. A Karta nauczyciela ogranicza swobodę samorządów w kształtowaniu polityki oświatowej. [i Bogu dzięki] Decydujemy na własną odpowiedzialność w sprawach służby zdrowia: ile i jakich usług medycznych na konkretnym terenie jest potrzebnych. Albo: jakie drogi budować? Gdzie zachować zieleń, gdzie ma być teren pod budownictwo? Za to niewiele możemy w sprawach edukacji na własnym terenie. Dlaczego nam się w tym nie ufa? W końcu to element decentralizacji, z reformy sprzed 20 lat!
Oczywiście, nie chodzi mi o programy nauczania czy kształt egzaminów. To musi być ustalane centralnie, z tym nie dyskutujemy.[cóż za łaskawość, wreszcie coś, w czym samorządowiec tak nie do końca czuje się kompetentny] Chodzi o politykę oświatową - ile szkół ma być, jakie to mają być szkoły, ilu nauczycieli i jakich specjalności zatrudnić i za jakie pieniądze. Nie mamy tej swobody i dlatego oświata jest skostniała. Nawet młodym nauczycielom brakuje kreatywności - rzadko przychodzą z własnymi pomysłami, pracują w taki sam sposób jak ich koledzy, po 20 latach pracy mają wszyscy jednakowe metody.[a skąd pan samorządowiec to wie? Polscy uczniowie zdobyli w PISA 2009 średnio 500 punktów, czyli o 6 punktów więcej niż wynosi średnia dla krajów OECD. Daje to 5-ty wynik wśród krajów UE, 9-ty w państwach OECD i 12-ty wśród wszystkich krajów uczestniczących w badaniu. W dziedzinie czytania, matematyki i nauk przyrodniczych Polska zaliczona została do nielicznego grona krajów na świecie, w których w ostatniej dekadzie wyraźnie poprawił się poziom wiedzy i umiejętności młodzieży kończącej obowiązkową edukację w szkole. Wynik ten został osiągnięty mimo znacznie niższej pozycji gospodarczej w UE (mierzonej m.in. poziomem PKB na głowę), niższych wydatków na ucznia, niższych wynagrodzeń nauczycieli oraz niższego poziomu wykształcenia rodziców. Czyj to sukces? Może jednak choć troszkę tych debilnych, zacofanych i niereformowalnych nauczycieli?] A co w tym zmienią. samorządy? Naturalnym odruchem samorządowca jest oszczędzać. Jeśli dostanie możliwość wydłużenia pracy nauczycielom, to wydłuży. I np. zamiast trzech polonistek zatrudnią dwie, tylko zwiększą im obowiązki.
- Naturalnym odruchem samorządowca jest zostawić coś po sobie. Jest przecież wiele samorządów, które do edukacji dopłacają sporo ze swojego budżetu. Będą więc dbali o swoje szkoły, jeśli wreszcie dostaną większy na nie wpływ. Gdyby było tak idealnie, samorządy nie zlikwidowałyby tylu przedszkoli, kiedy państwo dato Im możliwość, ze mogą je utrzymywać, ale nie muszą.
- Racja. Może więc jakieś elementy zabezpieczenia dla nauczycieli muszą pozostać? [ooo, nagle, pod wpływem jednego zdania dziennikarki pan samorządowiec coś zrozumiał?] Ale jednak większa swoboda dla samorządów. Jeśli jednak samorząd uzna, że lepiej zatrudnić mniej nauczycieli, ale np. lepszych czy bardziej kreatywnych [czyli swoich]- dlaczego nie mogłyby tego zrobić? Przecież to samorządy pracują z tymi nauczycielami, nie MEN [kurcze, zawsze myślałem, że pracuję z dziećmi, a nie z samorządem].
na czerwono w klamerkach, administrator
Źródło: Gazeta Wyborcza
Jeszcze dla przypomnienia wypowiedź pana Marka Olszewskiego wiceprzewodniczącego Związku Gmin Wiejskich po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego(Trybunał stwierdził, że zapewnienie edukacji to jedno z podstawowych zadań gmin i jeśli prowadzą one szkoły muszą zatrudniać nauczycieli na podstawie Karty Nauczyciela i że obowiązek stosowania przez szkoły gminne Karty nie narusza ich samorządności):
"gminy powinny mieć wybór jak zatrudniać nauczycieli. Tym bardziej, że mogłyby to robić taniej i lepiej.- Zgłaszają się do nas nauczyciele poszukujący pracy, którzy pracowaliby za niższe stawki i dłużej". [Pewnie, że się zgłaszają. Bezrobotny przyjmie każde warunki i każde pieniądze, a bardziej zdesperowany przyjmie jeszcze gorsze warunki i jeszcze mniejsze pieniądze, a jeszcze bardziej zdesperowany........]
Przedstawiam Wam fragment protokołu z posiedzenia Zespołu opiniodawczo - doradczego do spraw statusu zawodowego nauczycieli w dniu 24 listopada 2010 r.
Kogo powinna obejmować Karta Nauczyciela? - Pani Minister przypomniała, że 10% nauczycieli wykonujących pracę, często "przy tablicy", nie jest zatrudnionych na podstawie ustawy - Karta Nauczyciela. Postawiła pytanie, czy nauczyciele, którzy uczą dzieci "przy tablicy" w rytmie roku szkolnego, nie powinni mieć zagwarantowanego zatrudnienia i czasu pracy przynajmniej na cały rok szkolny trwający 12 miesięcy, w rytmie pensum dydaktycznego oraz czasu wakacji. Zauważyła bowiem, że niektóre szkoły oszczędzają w ten sposób, że zatrudniają nauczycieli tylko na czas trwania zajęć dydaktycznych, z pominięciem wakacji. Praca z dziećmi, obowiązkowe kształcenie podstawowe wymaga pewnego poczucia bezpieczeństwa od nauczyciela i wydaje się,
że bez względu na status organu prowadzącego szkołę nauczyciele również powinni mieć zagwarantowane poczucie bezpieczeństwa. Stwierdziła zatem, iż być może należy wprowadzić gwarancje zatrudnienia w okresie wakacji i na podstawie umowy o pracę także dla nauczycieli pracujących w szkołach prowadzonych przez inne organy niż samorządy lokalne. Odnosząc się do wysokości pensum zaproponowała, że może warto zrezygnować z określania pensum w wymiarze tygodniowym zaś lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie, analogicznie jak w szkołach wyższych, pensum rocznego oraz możliwości umawiania się na wyższe pensum. Zauważyła jednakże, iż zagadnienie to wymaga dalszych dyskusji. Pani Minister podkreśliła ponadto, że szkole potrzebna jest świetlica, biblioteka, pedagog szkolny, doradca zawodowy, itd. W związku z powyższym, status nauczyciela powinien także przysługiwać organizującym i wspierającym pracę "tablicową".Z uwagi jednak na zróżnicowane uwarunkowania lokalne i faktyczne potrzeby, czas pracy tych nauczycieli, uprawnienia urlopowe, być może nie powinny być uregulowane centralnie lecz na poziomie organu prowadzącego. Centralne regulacje ograniczają bowiem możliwość spełniania przez szkołę wielu ważnych społecznie funkcji.
Pani Minister zauważyła, że w konkretnej lokalnej sytuacji warto oczekiwać, aby nauczyciel pracował w trochę innym rytmie, niekoniecznie uregulowanym centralnie. Oczekiwania lokalne są bowiem takie, aby szkoła była dostępna również po południu i w czasie wakacji, np. mogłyby w tym czasie być dokonywane diagnozy pedagogiczne, byłaby czynna świetlica, biblioteka. Lokalnie, stosownie do potrzeb, pracodawca umawiałby się więc na te zadania z nauczycielami wspierającymi pracę „tablicową”. Pani Minister podkreśliła, iż regulacje prawne w przypadku tej grupy nauczycieli również powinny być korzystniejsze od przepisów Kodeksu pracy, powinno być określone pensum w rozsądnym wymiarze.
Jak wiecie toczą się dyskusje nad najważniejszymi dla nas zagadnieniami związanymi między innymi z Kartą Nauczyciela. W komentarzu do jednego z newsów znalazłem taki zapis:
"Prawda jest taka, że właściwie to my nie mamy najmniejszego wpływu na postanowienia w naszej sprawie. Smutne ale prawdziwe."
Może i racja, ale nie do końca.
Mamy związki (jedne, czy drugie), które powinny walczyć o nasze sprawy. Naciskajcie na swoich przedstawicieli!!!
Poza tym jest nas (nauczycieli) około 600 000, z rodzinami będzie grubo ponad milion.
Zbliżają się wybory parlamentarne. Głęboko zastanówcie się na kogo oddać głos, myślcie o tym w kontekście stosunku kandydata do oświaty i spraw nauczycieli. Pytajcie o te sprawy kandydatów, jeżeli tylko będzie taka możliwość. Jacy są politycy, każdy widzi. Wielu z nas głosuje ze świadomością wybierania mniejszego zła, a nie tego co chciałby, czy czego życzyłby sobie. Jeżeli - póki co - tylko taki jest wybór (a moim zdaniem właśnie taki jest), to powtarzam, pomyślmy wreszcie o własnych interesach.
Ile nauczyciel ma pracować i ile zarabiać - zdecyduje dyrektor szkoły. Czy może awansować - to będzie zależeć od rodziców uczniów - takie rewolucyjne zmiany zapowiada minister edukacji Katarzyna Hall.
Rząd chce zmienić Kartę nauczyciela, ustawę określającą prawa i przywileje tej ponadpółmilionowej grupy zawodowej. Dziś minister Hall będzie do tego przekonywać związkowców, samorządowców oraz dyrektorów szkół publicznych i niepublicznych. Oto propozycje MEN, do których dotarliśmy.
Jedenaście zarzutów stołeczna postawiła policja 60-latce, która, wykorzystując fałszywe dyplomy ukończenia studiów, przez dziewięć lat uczyła w szkołach podstawowych i gimnazjach
Kobiecie grozi do 8 lat więzienia.
Kilka miesięcy temu dyrektor białołęckiej szkoły poinformował kuratora oświaty o nauczycielce, która prawdopodobnie posłużyła się fałszywymi dyplomami ukończenia studiów - poinformowała Edyta Adamus z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Policjanci z warszawskiej Białołęki ustalili, że 60-latka, dzięki podrobionym dokumentom wrocławskich uczelni wyższych, od 2001 roku uczyła biologii i języka angielskiego w 11 warszawskich i podwarszawskich gimnazjach i podstawówkach.
"Nauczycielka" przyznała się, że posłużyła się kilkoma dyplomami ukończenia wrocławskich uczelni wyższych. Odmówiła jednak składania wyjaśnień. Kobieta usłyszała 11 zarzutów, w tym te dotyczące posłużenia się sfałszowanymi dokumentami.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez nią przestępstwa trafiło do północnopraskiej prokuratury.
Powered by PHP-Fusion copyright (c) 2002 - 2017 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3 56,303,858 unikalne wizyty