Kilka wpisów internautów tylko z jednego, losowo wybranego forum.
Oczywiście jest tam sporo pomyj wylewanych na nauczycieli (w końcu taki był cel listu pani minister - dalsze jątrzenie i judzenie społeczeństwa przeciwko nauczycielom jako preludium do walki o likwidację Karty Nauczyciela) ale tym razem poczytajmy coś innego.
Co do wylewania pomyj. Pisaliśmy o tym na forum - między innymi:
Myślę, że w dużym stopniu działają tu mechanizmy obronne.
Rodzice mają coraz większe problemy ze swoimi dziećmi, a to dlatego, że poświęcają im coraz mniej czasu (czy świetlica szkolna mogłaby działać do 21.00? - o to zapytała mnie ostatnio jedna matka 8-latka).
Nie dopuszczają do siebie myśli, że to, iż dziecko nie spełnia ich oczekiwań, to przede wszystkim ich wina*. Trzeba znaleźć kozła ofiarnego, a nauczyciele pasują tu jak ulał.
Osoby, które się szanuje i poważa trudniej się obwinia. Trzeba je najpierw uznać za nic niewarte i przypisać wszystkie negatywne cechy. Potem już jest "z górki".
*a może wreszcie, nawet pod czołami myślą nie skażonymi, pojawi się refleksja - dlaczego tak mało zajmuję się moimi dziećmi? Czy tylko dlatego, że mi się nie chce? A może dlatego, że muszę pracować na dwóch etatach, żeby zapewnić jako taki byt rodzinie? A może dlatego, że muszę tyrać po 12 - 16 godzin na dobę i być dyspozycyjny do bólu, bo inaczej przy byle okazji wywalą mnie z roboty? A jeśli rzeczywiście mi się nie chce zajmować moimi dziećmi, to może dlatego, że jest mi już wszystko jedno, bo jestem sfrustrowany ciągłym poszukiwaniem pracy, umowami śmieciowymi, stawką 5 zł na godzinę, brakiem realnych perspektyw na godne życie? To może zabłyśnie wreszcie pod czaszką myśl - do kogo pretensje? Do nauczycieli??? A może jest lepszy i bardziej trafiony adresat?
Większość ludzi pracuje teraz w różnego rodzaju korporacjach, gdzie praca została zupełnie "odczłowieczona". Wykonuje się tam przeważnie "cząstkowe" zadania, które wymagają w zasadzie tylko - jak to teraz ładnie nazywają - miękkich kompetencji. Do takiej pracy można w bardzo krótkim czasie "przyuczyć" każdego człowieka "z ulicy". Działa to tak jak pomysł Forda. Dawniej do zrobienia samochodu potrzebny był wysokiej klasy specjalista, musiał znać się na wielu rzeczach i był w pewnym sensie niezastąpiony. Ford wykombinował, że wielu ludzi nauczy się różnych banalnych czynności i każdy z nich, tylko tą czynność będzie wykonywał.
Specjaliści już nie byli potrzebni, a takiego pracownika przy taśmie można było w każdej chwili zastąpić innym. Tak właśnie funkcjonuje teraz większość miejsc pracy. Garnitur, laptop, służbowy telefon, niezła pensja ale.... zupełny brak poczucia bycia kimś istotnym, ważnym, trudnym do zastąpienia.
Są jednak jeszcze miejsca pracy ( w tym nauczycielskie), w których nie do końca da się ludzi wciągnąć w bezmózgowy kierat. I to wielu boli.
Gdzie są realne problemy?
Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło w 2008 roku przetarg na dostarczenie programów do nauki języków obcych w gimnazjach oraz szkołach ponadgimnazjalnych. Wygrały je dwa konsorcja. Zwycięzcy przedstawili kosztorysy podobne do ministerialnych szacunków. Program dla gimnazjów kosztował 38 mln zł, kursy licealne ponad 98 mln. Cena obejmowała stworzenie programu oraz dostarczenie go wraz z licencjami do kilku tysięcy szkół w Polsce. Obaj zwycięzcy całkowicie wywiązali się ze swoich projektów.
W 2010 roku okazało się, że oprogramowanie dla obu szkół powstało w małej firmie, która nie startowała w przetargu. Spółka przygotowała programy i sprzedała wraz z licencją innej spółce wyceniając wartość licencji dotyczących pakietu dla szkół gimnazjalnych na 1,9 mln zł oraz na nieco ponad 12 mln zł w przypadku pakietu dla szkół ponadgimnazjalnych.
Kurs dla gimnazjalistów zmieniał właściciela pięć razy, licealistów aż 11. Za każdym razem produkt był sprzedawany ze zwiększającą się ceną.
Wówczas prokuratura zdecydowała się porównać faktury. Mechanizm działania został oparty na tzw. łańcuszku. Licencja była odsprzedawana kolejnym firmom. W dokumentach wykazywano poniesiony nakład pracy oraz jej prowizoryczne efekty. W ten sposób cena licencji zaczęła szybko wzrastać. Okazało się, że cena łączna obu produktów wzrosła o 73 mln zł. [...]
Jak urzędnicy MEN określili wartości programów? Przepłacić 73 mln? Bagatela.
Z Kalendarza Roku Szkolnego 2014/15 opublikowanego przez MEN
Zimowa przerwa świąteczna 22 - 31 grudnia 2014 r.
(podstawa prawna: § 3 ust. 1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 18 kwietnia 2002 r. w sprawie organizacji roku szkolnego – Dz. U. Nr 46, poz. 432, z późn. zm.)
Z rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 18 kwietnia 2002 r. w sprawie organizacji roku szkolnego
§ 3.1. W szkołach:
1) zimowa przerwa świąteczna trwa od dnia 23 grudnia do dnia 31 grudnia lub od dnia 22 grudnia do dnia 31 grudnia, jeżeli dzień 22 grudnia wypada w poniedziałek.
§ 5.1. Dyrektor szkoły lub placówki, po zasięgnięciu opinii rady szkoły lub placówki, a w przypadku szkół lub placówek, w których rada nie została powołana, rady pedagogicznej, rady rodziców i samorządu uczniowskiego, biorąc pod uwagę warunki lokalowe i możliwości organizacyjne szkoły lub placówki, może, w danym roku szkolnym, ustalić dodatkowe dni wolne od zajęć dydaktyczno-wychowawczych [...]
§ 6a.1. W dniach, o których mowa w § 5 ust. 1, szkoła ma obowiązek zorganizowania zajęć wychowawczo-opiekuńczych.
2. Szkoła ma obowiązek informowania rodziców (prawnych opiekunów) o możliwości udziału uczniów w zajęciach wychowawczo-opiekuńczych organizowanych w dniach, o których mowa w § 5 ust. 1.
Zgodnie z art. 64 ustawy z dnia 26 stycznia 1982r. – Karta Nauczyciela (Dz.U. z 2006r. Nr 674 z późn.zm.) nauczycielom zatrudnionym w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie letnie i zimowe, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii i w czasie ich trwania. Zimowa i wiosenna przerwa świąteczna nie jest więc wskazana jako okres, w którym nauczyciel korzysta z urlopu wypoczynkowego.
Tak więc nie ma podstaw prawnych pozwalających przyjąć, że okres przerwy świątecznej jest okresem wolnym od pracy dla nauczycieli. Jednocześnie jednak nie ma podstaw prawnych obligujących dyrektora do organizowania w tych dniach zajęć opiekuńczo-wychowawczych dla dzieci.
Status zawodowy nauczycieli szkół publicznych
Związek Nauczycielstwa Polskiego chce, by Trybunał Konstytucyjny zbadał, czy różnicowanie statusu zawodowego nauczycieli szkół publicznych w zależności od ich organu prowadzącego jest zgodne z konstytucją. Zdaniem związkowców we wszystkich placówkach publicznych powinny obowiązywać te same warunki zatrudniania kadry nauczycielskiej.
W rozmowie z IAR szef ZNP Sławomir Broniarz tłumaczył, że chodzi głównie o szkoły, które zostały przekazane przez samorządy stowarzyszeniom, fundacjom czy firmom. Zasadą obowiązującą w takich placówkach jest zatrudnianie pedagogów są na ogólnych zasadach Kodeksu pracy, a nie na podstawie Karty Nauczyciela.
Broniarz zwrócił uwagę, że koszt utrzymania przekazanej szkoły jest taki sam, a czasami nawet większy niż szkoły samorządowej. Finansowo tracą jedynie nauczyciele. Tymczasem obowiązują ich te same wymogi co do kwalifikacji zawodowych co nauczycieli w szkołach prowadzonych przez samorządy. Zdaniem związkowców różnicowanie warunków zatrudnienia przy tych samych wymaganiach jest formą dyskryminacji – łamie konstytucyjną zasadę równości.
Przed rokiem ZNP wystąpiło do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie, czy na gruncie ustawy zasadniczej jest dozwolone przekazywanie szkół publicznych podmiotom prywatnym. Rozstrzygnięcie w tej kwestii jeszcze nie zostało przedstawione.
W kwestii formatu arkusza sprawdzianu od 2015 - zrezygnowaliśmy z projektowanej przez nas pierwotnie formy arkusza z kartami rozwiązań zadań wyrywanymi ze środka arkusza. Niewielka część dyrektorów, których poprosiliśmy o "przepilotowanie" tego rozwiązania z dużymi grupami uczniów, zgłosiła nam, że czynności organizacyjne zabierają znacznie więcej czasu niż w przypadku arkusza w dotychczasowej formie. Zatem w przypadku 1. części sprawdzianu arkusz będzie miał taką samą formę jak dotychczas - rozwiązania zadań otwartych szóstoklasiści będą zapisywać na kolejnych stronach arkusza (nie będzie potrzeby wyrywania odrębnych kartek ze środka). Docelowo - zakładając, że wprowadzane w gimnazjum e-ocenianie obejmie również sprawdzian - będziemy musieli wrócić do arkusza z "wyrywanką", ale będzie to najwcześniej w 2017 r.
Nie będzie jakiegoś szczególnego miejsca, gdzie zamieścilibyśmy "pisemną decyzję o odstąpieniu od decyzji sporządzania planów sali" [we wcześniejszej wypowiedzi potwierdzona została rezygnacja z konieczności "rysowania" planu sal (dopisek mój)]. . Po prostu - tak jak pisałem - albo w tym tygodniu, albo na początku przyszłego na stronach internetowych CKE i OKE zamieszczone zostaną zmienione wersje procedur (oznaczone jako "zmienione" na 1. stronie), które nie będą już zawierać tego wymogu. Dyrektorzy szkół otrzymają od dyrektorów OKE informację o tym, że zmienione procedury zostały zamieszczone w Internecie.
Dziękuję Wam za odpowiedzi❤️. W poradni do której dzwoniłam były one sprzeczne . Nauczyciele stwierdzili, że pismo brzydkie lecz czytelne . Dostosowania z komputerem RP nie uchwaliła.
Zgadzam się z Tomaszem. 8 lat pracował w szkole bez komputera, a tu nagle przy egzaminie musi. Rodzice mogą sobie naciskać. To jest decyzja rady pedagogicznej.
lis - od dawna poradnie już nie wypowiadają się wprost ad. egzaminów; stwierdzają "tylko" czy ma dys-, itp. Więc zapisu być nie musi, ale powinien być wdrożony.
Powered by PHP-Fusion copyright (c) 2002 - 2017 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3 74,821,349 unikalne wizyty