Wczoraj zmarł Jesper Juul, duński terapeuta rodzinny i pedagog. Jego książka „Twoje kompetentne dziecko” jest jedną z najbardziej cenionych (nie przez wszystkich) współczesnych pozycji na temat wychowania.
Jesper Juul studiował historię, religioznawstwo i historię idei. Po studiach zaangażował się w pracę społeczną. Założył w Danii Skandynawski Instytut Kemplera kształcący pedagogów i nauczycieli. Był jednym z głównych liderów nowego paradygmatu wychowawczego (od posłuszeństwa do odpowiedzialności) bazującego na zaufaniu do naturalnych kompetencji dziecka.
Jesper Juul podkreślał, że żadna metoda wychowawcza nie zastąpi autentycznej relacji dorosłego z dzieckiem.
Pochwała nie buduje u dziecka poczucia własnej wartości. Jeśli rodzice i otoczenie zachowują się tak, jakbyś był mistrzem świata we wszystkim, to kiedy znajdziesz się w prawdziwym świecie, możesz doznać szoku. Bo tam przecież znajduje się mnóstwo innych mistrzów świata. Nagle otacza cię tłum ludzi, którzy w swoich rodzinach byli numerem jeden.
Życie z dziećmi w rodzinie nie polega na tym, co potocznie nazywamy wychowaniem. Decydująca jest jakość indywidualnego i wspólnego życia dorosłych. Życie dorosłych ma większy wpływ na dzieci niż jakiekolwiek świadome próby i metody wychowawcze.
Dzieci nie wiedzą, czego potrzebują. Wiedzą tylko, na co mają ochotę. Kiedy zatem ich zachcianki stają się kryterium dla rodziców, ich właściwe potrzeby nie zostają zaspokojone.
UODO: Resort bezprawnie zbierał dane o strajkujących nauczycielach
UODO: Resort bezprawnie zbierał dane o strajkujących nauczycielach
Podczas kwietniowego strajku nauczycieli, MEN starało się pozyskać dane osób, które przystąpiły do strajku. Dyrektorom wysyłano informacje, że dane strajkujących powinny być w odpowiedni sposób uwzględnione w Systemie Informacji Oświatowej. Jeszcze przed końcem strajku, sprawę poruszył Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego zdaniem MEN nie miało podstaw prawnych do takich działań. Teraz z jego opinią zgodził się prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Nie wszczął jednak żadnego postępowania. Uznał, że skarg na działanie MEN było niewiele.
RPO napisał do MEN, że to, jakie informacje mogą trafiać do SIO, reguluje prawo. Na liście nie ma czegoś takiego jak "zwolnienie z obowiązku prowadzenia zajęć na innej podstawie”. A MEN nie może tej listy samodzielnie rozszerzać. Jest tak dlatego, że Konstytucja chroni prywatność i nie pozwala władzom dowolnie przetwarzać informacji o obywatelskich Przepisu pozwalającego zbierać w SIO dane o strajkujących nie ma - napisał RPO 17 kwietnia do MEN.
W odpowiedzi z 17 maja wiceminister edukacji narodowej Maciej Kopeć wymienił przepisy dotyczące odnotowywania przyczyn nieprowadzenia zajęć. Nie wskazał jednak na podstawę prawną odnotowywania informacji o strajku (powoływał się na rozporządzenie MEN z 11 sierpnia 2017 r. w sprawie szczegółowego zakresu danych dziedzinowych gromadzonych w systemie informacji oświatowej oraz terminów przekazywania niektórych danych do bazy danych systemu informacji oświatowej).
W związku z tym RPO spytał o sprawę prezesa UODO. Jest nim od 19 maja 2019 Jan Nowak. Prezes UODO potwierdził, że zarówno przepisy ustawy o systemie informacji oświatowej, jak i przepisy rozporządzenia MEN, nie posługują się pojęciem "innej przyczyny nieprowadzenia zajęć”.
W Polsce może zabraknąć blisko 11 tys. nauczycieli
W Polsce może zabraknąć blisko 11 tys. nauczycieli
W całej Polsce może zabraknąć blisko 11 tys. nauczycieli. Tyle ofert pracy widnieje w bankach ofert pracy prowadzonych przez kuratoria oświaty" - informuje "Rzeczpospolita". Najwięcej ofert jest dla nauczycieli przedmiotów ścisłych, mianowicie matematyki, fizyki, informatyki czy chemii. Czytamy, że brakuje również pedagogów, psychologów oraz nauczycieli wspomagających dla uczniów ze specjalnymi potrzebami.
[...]
Dyrektorzy szkół średnich obawiają się "że będą mieli zaledwie kilka dni, by znaleźć brakujących nauczycieli fizyki, matematyki, języka polskiego czy języków obcych. Już dziś szuka się ich miesiącami i często bezskutecznie.Dyrektorzy dopiero po ustaleniu liczby klas i ich liczebności będą mogli określić braki kadry" - czytamy.[...]
MEN uważa, że czas, jaki polscy uczniowie poświęcają na prace domowe „nie wydaje się przesadny”. Poza tym to zależy od nauczycieli, bo przepisy nie nakazują im zadawania prac domowych. To nauczyciele powinni uwzględnić obciążenie uczniów innymi przedmiotami oraz ocenić, czy rodzaj prac domowych będzie dostosowany do umiejętności i zainteresowań.
Tak resort edukacji odpowiedział na wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich ze stycznia 2019 r. w sprawie przeciążenia uczniów pracami domowymi.
O tym, czy i jakie prace domowe zadawać swoim uczniom (w znaczeniu ilościowym i jakościowym), decyduje nauczyciel organizujący proces dydaktyczno-wychowawczy – odpowiedział RPO wiceminister edukacji Maciej Kopeć. Celem prac domowych jest wspomaganie pracy dydaktycznej, pod warunkiem, że uczeń opanował treści nauczania w czasie zajęć i jest w stanie samodzielnie wykonać zadania domowe. Nakłada to na nauczyciela obowiązek zadawania takich prac domowych, do których uczeń został przygotowany.
Samodzielne wykonanie pracy domowej powinno być dla ucznia źródłem satysfakcji i motywacji do nauki. Podejmując decyzję co do liczby oraz jakości zadawanych prac, nauczyciel powinien brać również pod uwagą obciążenie uczniów wynikające z realizacji programów nauczania innych przedmiotów. Im młodszy wiek dziecka, tym więcej czasu po powrocie ze szkoły powinno ono odpoczywać i bawić się. A im starszy uczeń i wyższy etap edukacyjny, tym cenniejsza jest jego praca samodzielna - wskazał wiceminister.
Reforma Anny Zalewskiej spowodowała, że o przyjęcie do szkół ponadgimnazjalnych starają się uczniowie z dwóch roczników. Z kolejnych miast napływają informacje, że setki uczniów nie dostały się do żadnej z wybranych szkół w pierwszym etapie rekrutacji. Tymczasem senator PiS z Lublina ma dla młodzieży radę - poszukać szkoły za granicą. Taka myśl przychodzi mi do głowy, że może trzeba skorzystać z rozwiązań studenckich. Nie wiem, czy jest jeszcze na to szansa, ale może uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą - powiedział w rozmowie z "Kurierem Lubelskim" Andrzej Stanisławek.
Rząd odcina się od słów Stanisławka. Zapowiada konsekwencje. [pan Stanisławek podał się do dymisji].
Przedstawiciele poprzedniej ekipy dla zarabiających 2000 zł brutto mieli podobną radę (kredyt i wyjazd za granice za pracą). Dobra pamięć, to jednak przekleństwo.
Powered by PHP-Fusion copyright (c) 2002 - 2017 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3 56,298,034 unikalne wizyty