Samorządowcy idą "na całość" Samorządowcy mają dość bierności rządu w sprawie Karty nauczyciela i zgłaszają swoje propozycje
To będzie wyjątkowo trudny rok szkolny dla szefowej resortu edukacji Krystyny Szumilas. Będzie ona płacić cenę dotychczasowych zaniedbań i braku reakcji na rosnące problemy w edukacji. Jak ustaliła „Rz", jako pierwsi o swoje prawa upomną się samorządowcy. Mają już gotowe projekty zmian w Karcie Nauczyciela oraz ustawie o systemie oświaty. Nowelizacje trafią pod koniec września do Sejmu przy okazji ogólnopolskiego kongresu samorządów. Mają się pod nimi podpisać włodarze wszystkich gmin, starostw czy miast.
W całym kraju sukcesywnie likwidowane są stołówki szkolne, a ich miejsce zajmują firmy cateringowe lub ajencje. Sprzyjają temu samorządy, upatrując w tym dużych oszczędności - informuje "Gazeta Polska codziennie".
Utrzymując stołówkę szkolną, gminy pokrywają koszty jej funkcjonowania, a rodzice płacą jedynie za tzw. wsad do kotła, czyli pożywienie. Natomiast firmy cateringowe czy ajencje dbając o swoje zyski, albo oferują dania niskiej jakości, albo drastycznie podnoszą ceny, nawet o 80 proc. Bywa, że obiad dziecka w szkole kosztuje nie 4, a 12 zł - czytamy w gazecie.
Przeciw firmom cateringowym w szkołach protestują m.in. nauczycielska "Solidarność" i rzecznik praw obywatelski prof. Irena Lipowicz.
Minister edukacji dla ''Gazety'': plan zajęć dla polskiej szkoły
Minister edukacji dla ''Gazety'': plan zajęć dla polskiej szkoły
Pod koniec roku powinny być pierwsze konkretne propozycje zmian w Karcie nauczyciela - mówi minister edukacji Krystyna Szumilas. Z rozmowy tygodnia ''Gazety'' dowiecie się też, co rząd planuje w sprawie sześciolatków, jak się zmieni matura i dlaczego e-podręczniki będzie można bezpłatnie kopiować Aleksandra Pezda: Co pani powie uczniom na rozpoczęcie roku szkolnego?
Krystyna Szumilas: Będę im życzyła dobrych wyborów. W tym roku szczególnie dotyczy to licealistów - będą decydowali o wyborze kluczowych przedmiotów zupełnie inaczej niż dotąd. Mogą skupić się na dziedzinach, które ich pasjonują, z którymi wiążą przyszłość. To będzie miało wpływ nie tylko na przebieg ich edukacji w liceum, ale ukształtuje też ich kariery zawodowe, właściwie całe życie. Życzę więc uczniom, żeby wyznaczali sobie ambitne, ale realne cele i skutecznie je osiągali.
Czy w polskiej oświacie dzieje się dobrze? Śmiem twierdzić, że nie i moje zdanie podziela zapewne spora część rodaków. Czy problem z oświatą to polskie gimnazja? Śmiem twierdzić, że nie, choć tu zapewne na poparcie większości rodaków zapewne nie mogę liczyć. Czy politycy pomagają rozwiązać te problemy? Znów śmiem twierdzić, że nie i w tej kwestii to akurat na pewno poprze mnie z pewnością większość Polaków. Może dlatego, że politycy w ogóle raczej problemy tworzą niż je rozwiązują.
Leszek Miller, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a także Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, zgodnie domagają się likwidacji gimnazjów, upatrując w tym remedium na problemy polskiej oświaty. Zadziwiająca jest ta zgodność dwóch byłych premierów. To nawet zrozumiałe, obaj wszak doprowadzili swoje obozy polityczne do utraty władzy i radykalnego zmniejszenia szans na powrót do niej w dającej się przewidzieć przyszłości. Obu panom proponuję "buzi buzi" i niech idą do piaskownicy. Ale z dala od szkół.
W Krakowie uznali, że niepełnosprawnym uczniom lepiej będzie w szkołach specjalnych niż w klasach integracyjnych z rówieśnikami. Psychologowie: To niebezpieczne!
- Chcemy pokazać szkołę specjalną jako miejsce dobrej edukacji dla dzieci z dysfunkcjami. Klasa integracyjna nie zawsze jest dobrym wyborem. Obserwujemy, że po dwóch, trzech latach niepowodzeń dzieci i tak idą do szkoły specjalnej - przekonuje Anna Okońska-Walkowicz, wiceprezydent Krakowa odpowiedzialna za oświatę.
Jej zdaniem nauczanie integracyjne (czyli szkoły i klasy, w których razem uczą się dzieci niepełnosprawne i w pełni sprawne) nie spełniło zadań. A poza tym zmieniły się przepisy. Np. ADHD nie jest zaliczane do niepełnosprawności, więc dzieci, które kwalifikują się do klas integracyjnych, będzie mniej i trzeba te szkoły wygaszać. - Mamy miejsca w dobrych szkołach specjalnych, które gwarantują przygotowanie do życia. Tymczasem nieraz dzieci z powodu próżności rodziców trafiają do szkół, w których sobie nie radzą - twierdzi wiceprezydent Krakowa. Dodaje, że to także opinia tych, którzy pracują z dziećmi niepełnosprawnymi.
Powered by PHP-Fusion copyright (c) 2002 - 2017 by Nick Jones. Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3 56,317,891 unikalne wizyty